- Pani Marzena Wróbel pokazała, że jest całkowicie niewiarygodna, bo dała słowo, że będzie w klubie Prawa i Sprawiedliwość, a nie jest. Dała też słowo wyborcom, że kandydując z PiS, chce być posłem PiS i oszukała wyborców. Jest mi z tego powodu bardzo przykro i przepraszam wszystkich, którzy głosowali na panią poseł - stwierdził Suski podczas konferencji prasowej. Zdaniem Suskiego posłowie, którzy występują z partii, z ramienia której dostali się do Sejmu, powinni zrezygnować z mandatu. - Uczciwie byłoby, żeby te osoby odchodząc, mandaty złożyły. Dziś w Polsce takiego zwyczaju niestety nie mamy. Dlatego nawet nie apelujemy, by oddawali mandaty - powiedział poseł PiS. Suski zapewnił, że pozostali posłowie PiS z Ziemi Radomskiej pozostają w partii. Dodał, że są też inne "ważne w mieście osoby", które po odejściu z PiS Marzeny Wróbel, są gotowe wstąpić do partii. - Osoby te mówią, że to, że była z nami Marzena Wróbel, było przeszkodą w ich współpracy z PiS. Teraz tej przeszkody już nie ma - powiedział Suski, któremu na konferencji towarzyszył b. poseł PiS Krzysztof Sońta. Sońta, który nie był do tej pory członkiem PiS zapowiedział, że zastanawia się nad wstąpieniem do tej partii. Obecny na konferencji pełnomocnik PiS w Radomiu, a jednocześnie przewodniczący rady miejskiej, Dariusz Wójcik ocenił, że współpraca z Wróbel nigdy się nie układała, bo posłanka "zawsze stawała okoniem". Wyrzucał parlamentarzystce, że "potrafiła nie odpowiadać nawet na dzień dobry" i że wyprowadziła się do osobnego biura. - Baba z wozu, koniom lżej. My, tutaj w Radomiu, paradoksalnie jesteśmy bardziej wzmocnieni odejściem pani Marzeny Wróbel niż osłabieni - ocenił Wójcik. Przekonywał też dziennikarzy, że przed wyborami parlamentarnymi zarząd radomski PiS nie chciał, by Wróbel kandydowała do Sejmu z ramienia tej partii. Według niego stało się inaczej dzięki "osobistemu wstawiennictwu posła Marka Suskiego", który prosił, by "zweryfikować stanowisko". Suski powiedział o Wróbel, że "zawsze szła swoją drogą". - Na wszelkich gremiach partyjnych, zarządach okręgowych często było tak, że stawiała wnioski, przy których jako jedyna się upierała - ocenił Suski. - Staraliśmy się być wobec kobiety bardziej wyrozumiali, gdyby tak mężczyzna postępował, jak pani Marzena Wróbel, pewnie został by wykluczony z PiS - dodał parlamentarzysta.