Lekarz, który przez błąd w sztuce naraził na szwank zdrowie pacjenta, albo został przyłapany na braniu łapówki, trafi do rejestru złych medyków. Każdy będzie mógł w takim rejestrze sprawdzić, czy nie leczy się u partacza. Na dodatek nieetycznie postępujący medycy zapłacą wysokie kary - nawet 25 tys. zł. Tak mają być piętnowani lekarze przynoszący hańbę zawodowi. Po ujawnieniu licznych skandali z udziałem lekarzy, próba oczyszczenia środowiska stała się dla medyków poważnym wyzwaniem. Ich notowania systematycznie bowiem spadają. Ostatni raport o uczciwości i rzetelności zawodowej (z marca 2006 r.) klasyfikuje ich dopiero na dwunastym miejscu, po strażakach, naukowcach, pielęgniarkach, nauczycielach, dziennikarzach czy rzemieślnikach. Mało kto jednak wierzy w korporacyjną sprawiedliwość. Gros błędów medycznych jest bowiem przez środowisko tuszowane. Szacuje się, że lekarze są karani tylko w 200, 300 przypadkach na 20, 30 tys. błędów popełnianych rocznie. - Dlatego większość pokrzywdzonych pacjentów zamiast do nas, idzie do prokuratora - przyznaje dr Jacek Niezabitowski, rzecznik odpowiedzialności zawodowej przy Okręgowej Izbie Lekarskiej w Lublinie.