Jak donosi czwartkowy "Super Express", kara została nałożona na milionera w związku ze sprawą sięgającą 2009 roku i dotyczącą niewykonania tak zwanych obowiązków informacyjnych w związku z posiadaniem akcji Domu Maklerskiego IDM. Decyzję KNF Falenta interpretuje jako "zemstę podsłuchiwanych polityków", a czas jej podjęcia za nieprzypadkowy. "Została wydana dwa dni przed tym, jak postanowieniem sądu prokuratura została zobowiązana do oddania mi nieadekwatnego poręczenia majątkowego w wysokości miliona złotych. W moim przekonaniu zbieżność nie jest przypadkowa. Jak dotąd nie przedstawiono mi żadnych dowodów świadczących o moim rzekomym udziale w aferze taśmowej - pisze w oświadczeniu biznesmen. Przypomnijmy, że "Gazeta Wyborcza" pisała, że Falenta miał kupić nagrania od kelnerów i przekazać je za czyimś pośrednictwem tygodnikowi "Wprost", w czym miał mu pomagać jego szwagier Krzysztof Rybka. Podejrzanym grozi kara grzywny.