Reprezentanci polskich rolników należą do kilkudziesięciu światowych organizacji, m.in. Międzynarodowej Konferencji Konia Anglo-Arabskiego czy Europejskiego Aliansu Oleistych. Składki opłacają sobie sami. Politycy Polskiego Stronnictwa Ludowego postanowili jednak ulżyć doli swego wyborcy i napisali projekt ustawy, dzięki której koszt obecności na europejskich salonach pokryje państwo. - Polskich organizacji rolniczych nie stać na płacenie wysokich składek, a jeśli nie będzie nas w międzynarodowych stowarzyszeniach, to stracimy wpływ na to, co dzieje się na światowym rynku - przekonuje poseł PSL Mirosław Maliszewski. Koalicyjna Platforma zgodziła się na pomoc dla związków rolniczych, ale w formie znacznie skromniejszej niż chciał PSL. Nieoczekiwanie PO dogadała się z PiS, by powstrzymać apetyty ludowców. Politycy obu partii uzgodnili, że wsparcie z budżetu państwa otrzymają tylko te organizacje, które chcą działać w ramach dwóch największych stowarzyszeń chłopskich w Unii Europejskiej: COPA i COGECA. I tylko do 2013 roku. - Później same będą musiały za siebie płacić. Inne związki nie są przecież dotowane - mówi Michał Szczerba, poseł PO z komisji rolnictwa. Roczny koszt dla budżetu wyniesie 4-5 mln zł. Fundusze te będą przeznaczane na składki członkowskie, prowadzenie biura w Brukseli oraz ekspertyzy. - Finansowanie tych ostatnich wiąże się z ryzykiem, że pod pozorem pisania analiz będą wyprowadzane pieniądze - przyznaje jeden z polityków PO. Z przyszłej pomocy państwowej już teraz cieszy się szef Związku Zawodowego Rolników Samoobrona. - To żaden pieniądz dla tak dużego państwa, a korzyści będą znaczne. Teraz będziemy ostro lobbować w Brukseli na rzecz zwiększenia kwot mlecznych czy owoców miękkich - zapowiada Andrzej Lepper. Joanna Tańska