Zanim doszło do rozbicia grupy, policjanci przez kilka miesięcy interesowali się handlem narkotykami w Krakowie i okolicach. Funkcjonariusze weszli jednocześnie do kilkunastu mieszkań. W kilku przypadkach, kiedy było podejrzenie, że mężczyźni mogą być uzbrojeni, policjantom towarzyszyli antyterroryści. W mieszkaniach zatrzymanych znaleziono 2,5 kilograma narkotyków (amfetaminy i marihuany) o czarnorynkowej wartości około 50 tysięcy złotych oraz akcesoria służące do uprawy konopi indyjskiej. Jak szacują policjanci grupa, mogła wprowadzić na rynek w Małopolsce ogromne ilość środków odurzających: głównie marihuany, haszyszu, amfetaminy i ecstasy, ale także mefedronu. Jak się dowiedział nieoficjalnie dziennikarz RMF FM Marek Balawajder, rozbita grupa to sympatycy Cracovii. U osób stanowiących trzon bojówki policjanci znaleźli maczety, noże, kije baseballowe, kastety, bagnety, a nawet granat. Szef grupy, Mariusz M., pseudonim "Szogun" miał także kilkanaście telefonów komórkowych z kartami pre-paidowymi. W "bojówce" panował ścisły podział ról. Nowym członkiem można było zostać wyłącznie "z polecenia", a aby wejść do grupy trzeba było "wykazać się", na przykład pobiciem czy zranieniem "przeciwnika". Osoby pokrzywdzone często w ogóle nie zgłaszały się na policję, a jeśli sprawa wychodziła na jaw, odmawiały współpracy z funkcjonariuszami. Zatrzymani to mieszkańcy Krakowa w wieku od 23 do 38 lat, wśród nich są dwie kobiety. Grozi im kara więzienia od 6 miesięcy do 12 lat. Na poczet przyszłych kar i roszczeń zabezpieczono mienie o wartości prawie 100 tysięcy złotych.