Z jakiego okręgu chciałby Pan startować? Jestem rodowitym warszawiakiem, cała moja rodzina ze strony mamy pochodzi z Warszawy, ze Służewa. Tata i jego rodzina też od dekad związani są ze stolicą, Dlatego najbliższe są mi miasta. W nich czuję się najlepiej i rozumiem ich problematykę, dlatego - jeżeli już miałbym się ubiegać o mandat poselski - to z okręgu miejskiego. W rozmowie z Interią w październiku mówił pan, że informacje jakoby PSL miał namawiać was do pozbycia się Jarosława Gowina z Porozumienia to fejki, a były wicepremier jest "bardzo mocno zdeterminowany, by ostro walczyć z PiS". Po ponad trzech miesiącach widzimy, że wcale nie mieliśmy do czynienia z fejkami, ponieważ były już lider Porozumienia zrezygnował "dla dobra współpracowników i lepszej pozycji negocjacyjnej partii". Chodziło mu o rozmowy z AgroUnią? O to trzeba spytać Jarosława Gowina. To są plotki medialne, a ja z zasady staram się plotek nie komentować. To była osobista decyzja Jarosława Gowina - człowieka, który stworzył całe środowisko Porozumienia, i któremu jestem bardzo wdzięczny. Jaki profil ideowy ma reprezentować pana zdaniem połączone Porozumienie i AgroUnia? To partie programowo niemal całkowicie różne na płaszczyźnie gospodarczej i społecznej, a elektoraty zdają się praktycznie wykluczać. Proszę pytać koleżeństwo, które decyduje się takie środowisko tworzyć. Ja mam głęboką nadzieję, że będą ambasadorami spraw samorządowców, przedsiębiorców i szeroko pojętej klasy średniej. Jak pan ocenia ten mariaż? Od początku byłem przeciwny - najpierw na prezydium, później na zarządzie. Od samego początku mówiłem, że AgroUnia to nie jest mój wymarzony partner, ponieważ zawsze wychodziłem z założenia, że Porozumienie jest środowiskiem, które reprezentuje miasta, klasę średnią, przedsiębiorców. Trzymam kciuki, żeby koleżanki i koledzy z Porozumienia dalej się tymi kwestiami zajmowali. Jakie są nastroje w partii? Jak dużo członków - podobnie jak pan - rzuci legitymacją członkowską? Nie nazywałbym tego rzucaniem legitymacją członkowską. Razem z koleżankami i kolegami przez wiele lat bardzo ciężko pracowaliśmy. Przeszłość zdecydowanie nas łączy. Teraz pojawiły się po prostu pewne niezgodności dotyczące decyzji o takim sojuszu. Myślę, że będziemy mogli niebawem zobaczyć, ile osób taki sojusz popiera, a ile nie. Mimo wszystko Porozumienie dalej będzie funkcjonującym środowiskiem politycznym. Kto wpadł na pomysł połączenia sił miejskiej partii konserwatywno-liberalnej z wiejskim ruchem rolniczym? Nie wiem, kto był dokładnym twórcą tego pomysłu. Ja niemniej od początku nigdy nie byłem zwolennikiem takiego rozwiązania. Zawsze uważałem, że moim DNA i pomysłem na uprawianie polityki jest to, aby reprezentować miasta. Choć problematykę wsi staram się zrozumieć, to jednak zawsze skupiałem się na problemach młodych, klasy średniej i tych ludzi, którzy żyją w miastach. Choćby dlatego, że sam mam takie problemy, więc je rozumiem. Ale był pan zwolennikiem koalicji z PSL, a to przecież - podobnie jak AgroUnia - również partia reprezentująca interesy wsi. Władysław Kosiniak-Kamysz i cała Koalicja Polska pokazała, że też ma konkretne propozycje dla przedsiębiorców i konsekwentnie je realizują. Gdyby tak nie było, to PSL-KP nie byłaby w stanie tak skutecznie przekonać wyborców do swoich pomysłów w miastach w 2019 roku. Czy rozmowy z AgroUnią trwały począwszy od 10 grudnia, kiedy prezesem Porozumienia została Magdalena Sroka? Nie wiem, ja się dowiedziałem o nich niedawno i od samego początku byłem sceptyczny wobec takiego pomysłu. Od jak niedawna? To kwestia ostatnich dwóch, trzech tygodni. Za tych kolegów i koleżanki, którzy zdecydowali się taki projekt tworzyć, trzymam kciuki. Wie pan, co na temat połączenia Porozumienia z AgroUnią uważa Jarosław Gowin? O to trzeba pytać Jarosława Gowina. Jeżeli będzie on chciał podzielić się swoją opinią na ten temat, to z pewnością sam to zrobi. Z uwagi na wieloletnią współpracę wiem jednak, że jest to polityk, który jak mało kto w Polsce rozumie politykę i wie, jaka jest jej istota. Czy gdyby był Jarosław Gowin był dziś prezesem Porozumienia, doszłoby pana zdaniem do takiej koalicji? Nie będę gdybał. Ekspertów od teorii "co by było, gdyby" jest naprawdę dużo. Trzeba skupiać się na faktach. Po co zatem był takie inicjatywy, jak m.in. gościnny udział prezesa Kosiniaka-Kamysza na kongresie Porozumienia na przełomie maja i czerwca zeszłego roku? Po co były wspólne deklaracje programowe dotyczące samorządów, skoro ostatecznie Porozumienie łączy się z AgroUnią, a nie z PSL-em? To były dobre inicjatywy, których celem było wzmocnienie centroprawicy i środowisk centrowych w Polsce. Każde takie wzmacnianie jest dobre. Pamiętam tamtą konwencję. To był dobry program - wsparcie przedsiębiorców, wsparcie klasy średniej. Uważam, że były to bardzo dobre rozwiązania. Czy aby Porozumienie i AgroUnia nie doszły zatem do wniosku, że są pojedynczo zbyt słabe na rozmowy z Koalicją Polską, dlatego muszą połączyć swoje siły, żeby mieć nadzieję, by znaleźć się na listach PSL-KP? Rozumiem różne sojusze. Rozumiem także, że polityka ma swoje granicę. Wiem jednak, że nie ma polityki za wszelką cenę. Ja wspólnie ze swoimi najbliższymi współpracownikami - młodymi radnymi i społecznikami - taką granicę postawiłem w tym miejscu. A Porozumienie? Większość zarządu uznała, że to pomysł, który jest godny uwagi. Wcześniej wspominał pan, że poza wspólną listą opozycji najbardziej korzystne byłoby powstanie koalicji centroprawicowej od Porozumienia, przez PSL po Szymona Hołownię. Czy w obecnej sytuacji wspólna lista od Kołodziejczaka po Joannę Muchę jest możliwa? To jest pytanie do liderów Polski 2050 i Polskiego Stronnictwa Ludowego. Ja cały czas uważam, że im mocniejsze będą bloki wyborcze na opozycji, tym większy sukces odniesie opozycja. Cel jest naturalnie jeden - pokonać PiS. I mam nadzieję, że tak się stanie na jesieni tego roku. Polska nie zasłużyła na kolejną kadencje tej partii. A czy metody Michała Kołodziejczaka nie są zbyt ekstremalne dla PSL i Polski 2050, aby taka formacja mogła powstać? Nie jestem członkiem żadnej z tych formacji, więc nie wiem, czy patrzą na to przychylnie. Mając jednak na uwadze, że Porozumienie jest najwyraźniej zwolennikiem takich rozwiązań, wszystko wskazuje, że to akceptowalne. Rozmawiał już pan z innymi ugrupowaniami o zmianie barw politycznych? Nie. Lojalnie do samego końca - parafrazując klasyka z filmu "Psy" - uważałem, że trzeba współpracować w ramach środowiska Porozumienia, które tworzyłem przez blisko dziewięć lat. Była to moja pierwsza partia polityczna, ale na ten mariaż nie mogłem się zgodzić. Musiałbym oszukiwać innych i siebie, że takie rozwiązanie mi się podoba. W rozmowie z Interią z czwartku ubiegłego tygodnia pański kolega, poseł Michał Wypij, nie szczędził słów krytyki pod adresem decyzji kierownictwa partii o zjednoczeniu z AgroUnią. Dziś razem z panem opuszcza Porozumienie. Znam Michała i wiem, że interesuje go tylko zwycięstwo, a nie utrzymanie mandatu posła za wszelką cenę. Uważam go za bardzo dobrego parlamentarzystę, świetnego kolegę oraz doskonałego ambasadora Warmii i Mazur. To wielki kibic Stomilu Olsztyn. Na pewno z Michałem czasem się ścieramy, szczególnie przy okazji meczów Polonii Warszawa ze Stomilem. Najbliższą okazje do takiego starcia będziemy mieć jeszcze w lutym. Michał na pewno przeczyta tę rozmowę, więc niech wie, że "Czarne Koszule" pojadą do Olsztyna jak po swoje i przywiozą do Warszawy trzy punkty. Konsultował Pan zatem decyzję o odejściu z partii z Michałem Wypijem? Konsultowałem ją z moimi najbliższymi współpracownikami, z którymi chcemy dbać o sprawy młodego pokolenia. O sprawy tych ludzi, którzy będą głosować po raz pierwszy. Dlatego młodzi radni zrzeszeni w ramach Porozumienia głosowali razem ze mną przeciwko tej uchwale na zarządzie. Więc ile osób poza panem odejdzie jeszcze z partii? Nikogo nie mam zamiaru wyciągać z Porozumienia. Każdy w swoim sumieniu podejmie taką decyzję. To jest w pełni naturalne. Ostatnią rzeczą, o jakiej myślę, to rozbijanie projektu, który przez wiele lat tworzyłem. Każdy musiał - tak jak w przypadku członków zarządu - podjąć decyzję, czy taki mariaż mu się podoba, czy nie. W przypadku najmłodszych członków Porozumienia, czy też młodych osób orbitujących wokół partii, sytuacja wygląda w pełni tak samo, jak u mnie. Jaki zatem jest teraz najbardziej korzystny układ startu opozycji po decyzji Porozumienia i po pana odejściu z partii? Mam głęboką nadzieję, że niezależnie od tego, jakie decyzje zostaną podjęte, to PiS te wybory przegra, a przede wszystkim nie będzie rządzić Polską od jesieni 2023 roku. To rządy, które trzeba zatrzymać, które są złe dla młodego pokolenia. To rząd i państwo, które dba przede wszystkim o własne interesy i interesy własnych kolegów partyjnych, zamiast o interesy tych, którzy w kraju żyją. O młode pokolenie, które PiS absolutnie olał. Prawo i Sprawiedliowść położyło choćby sprawę mieszkań dla młodych, ale też wiele innych kwestii kluczowych dla młodej generacji. To partia, która nie myśli o przyszłości, a o przyszłości myśleć trzeba. A na obecną chwilę, jakie ugrupowanie inne niż Porozumienie jest panu najbliższe? To byłoby szalenie niepoważne, gdybym takie deklaracje składał. W tej chwili skupiam się, aby razem z przyjaciółmi ze stowarzyszenia Młoda Prawica przygotować kongres programowy, który już od dłuższego czasu planowaliśmy niezależnie od sytuacji w Porozumieniu. Chcemy przedstawić najważniejsze postulaty młodego pokolenia. Takie, które rzeczywiście sprawią, że młodym ludziom w Polsce będzie się żyło po prostu lepiej. Głos młodych musi być słyszany, bo wbrew pozorom młodzi wcale nie są roszczeniowi. Wynajem kawalerki nie powinien być szczytem marzeń młodego człowieka, tylko normalnością. Przy tych cenach niestety często jest to jednak poza zasięgiem. Rozmowę przeprowadził Sebastian Przybył Chcesz porozmawiać z autorem? Napisz na sebastian.przybyl@firma.interia.pl