Na ciele Kamili M. nie stwierdzono żadnych innych obrażeń, które mogłyby świadczyć o stosowaniu wobec niej przemocy - powiedziała dzisiaj na konferencji prasowej zastępca prokuratora okręgowego w Krośnie Wiesława Basak. - Policjanci znaleźli ciała Andrzeja B. i Kamili M. w sypialni na łóżku. Leżały obok siebie. Ofiary trzymały się za ręce. Andrzej B. ubrany był w garnitur, a Kamila M. w biały sweter. W prawej ręce mężczyzna trzymał odbezpieczoną broń krótką, produkcji rosyjskiej, kaliber 9 mm. Obok łóżka były magazynki z amunicją do pistoletu, na którym nie było tłumika, chociaż urządzenie to było w mieszkaniu - powiedziała Basak. Dodała, że drzwi wejściowe do mieszkania były zabarykadowane lodówką i meblami. Z dotychczasowych ustaleń prokuratury wynika, że 17-letnia Kamila M. od sześciu miesięcy mieszkała z 32-letnim Andrzejem B. i była - jak zaznaczyła Basak - uczuciowo zaangażowana w ten związek. - Mieszkała z tym mężczyzną za wiedzą i zgodą rodziców - dodała. Prokurator zaznaczyła, że policyjni antyterroryści weszli do mieszkania w nocy z czwartek na piątek o godz. 1.17. O godz. 1.25 lekarz urzędowo stwierdził zgon obu osób. Dodała, że oboje zginęli od strzałów w prawe skronie. Jak zaznaczyła, "z czynności procesowych wynika, że Kamila M. była osobą leworęczną". - Zgon nastąpił w tym samym czasie, na krótko przed podjęciem interwencji policji - powiedziała Basak. Z jej relacji wynika też, że drugi pocisk "po przebiciu czaszki Andrzeja B. utkwił w głowie Kamili M.". Zdaniem prokurator nie ma obecnie "uzasadnionego podejrzenia zaistnienia przestępstwa przekroczenia uprawnień lub niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy policji w związku z przeprowadzoną akcją". Basak zaznaczyła, że w trakcie sekcji zwłok pobrano materiał do dalszych badań m.in. toksykologicznych, które pozwolą ustalić, czy mężczyzna i nastolatka byli pod wpływem narkotyków lub alkoholu. Śledczy będą też wyjaśniać, czy broń znaleziona w mieszkaniu Andrzeja B. była użyta do zabójstwa Krystiana L., o co podejrzewany był Andrzej B. - Będziemy też badać, czy Andrzej B. użył tej broni, oddając (w czwartek - PAP) co najmniej siedem strzałów w kierunku policjantów. Cztery pociski trafiły w nieoznakowany samochód policyjny - dodała Basak. Podkreśliła, że dopiero uzyskanie końcowego protokołu z sekcji zwłok i inne dowody w śledztwie pozwolą ustalić, czy Andrzej B. dopuścił się zabójstwa Krystiana L. i Kamili M. W czwartek wczesnym popołudniem na największym osiedlu w Sanoku 32-letni mężczyzna zabarykadował się w mieszkaniu czteropiętrowego bloku. Była z nim 17-letnia dziewczyna. Wcześniej mężczyzna, który miał być zatrzymany w związku z zabójstwem, strzelał z okna mieszkania do nieoznakowanego policyjnego samochodu. Z budynku ewakuowano część mieszkańców i zamknięto okoliczne ulice. Na miejsce przybyli antyterroryści oraz policyjni negocjatorzy m.in. z Warszawy. Przez wiele godzin policja próbowała nawiązać kontakt z mężczyzną i kobietą oraz nakłonić ich do poddania się. Nie reagowali jednak na apele policji. Po godz. 1 w nocy z czwartku na piątek policjanci zdecydowali się na siłowe wejście do mieszkania; w środku znaleźli leżące na łóżku ciała mężczyzny i kobiety. Jak oceniasz działania policji w Sanoku? Podyskutuj!