Powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Kamieniu Pomorskim Józef Pakusiński, który przyjechał na miejsce pożaru, powiedział, że budynek został zbudowany na początku lat 70. i służył jako hotel robotniczy, a później jako budynek socjalny. Parter hotelu był żelbetonowy, a nad nim 2 piętra zbudowane z lekkich ścianek na konstrukcji metalowej. Nie wiadomo czym były wypełnione te ściany. Pożar mógł się szybko rozprzestrzeniać, ponieważ w hotelu było dużo mebli i odzieży - dodał inspektor. Pakusiński zaznaczył, że nie słyszał, żeby budynek był w złym stanie technicznym. Dodał, że budynek nie był kontrolowany, ponieważ nadzór nie ma takiego obowiązku, jeśli nie ma zgłoszenia. Daniel Kowaliński ze straży pożarnej w Kamieniu Pomorskim, który przyjechał na miejsce 10 minut po sygnale o pożarze, powiedział, że "budynek płonął jak pochodnia". - 80 proc. budynku było w ogniu - zaznaczył. - Panował totalny chaos, ludzie wyskakiwali w płonących ubraniach - relacjonowała z kolei kobieta, świadek pożaru, która była na miejscu o godz. 1 w nocy. Inni świadkowie mówili zaś, że słychać było krzyk ludzi; podczas powiewów wiatru czuć było swąd spalonych ciał. Zdaniem świadków, akcja strażacka była źle zorganizowana, brakowało też wody w hydrantach. Po pożarze dolna część budynku zachowała się, zawalił się dach, dwa górne piętra hotelu są pozbawione ścian; widać szczątki mebli, odzieży, wyposażenia. Pozostałości hotelu są cały czas dogaszane, polewane wodą z dwóch dźwigów, a w środku strażacy przeszukują zgliszcza. - Mam nadzieję, że nikogo już nie znajdziemy - powiedział Kowaliński. Według dotychczasowych danych straży pożarnej w wyniku pożaru w Kamieniu Pomorskim życie straciło 21 osób.