Strażacka posada dla zięcia ministra
Czy można zostać strażakiem, nie spełniając ustawowych wymogów? Nie. Z jednym wyjątkiem: jeśli się jest zięciem wiceszefa MSWiA Marka Surmacza, drzwi do kariery w straży pożarnej stoją otworem.
Na mocy ustawy o państwowej straży pożarnej strażakiem może zostać osoba, która odbyła zasadniczą służbę wojskową, została z obowiązku jej odbywania zwolniona albo przeniesiona do rezerwy. Student Piotr W. nie spełniał tych wymogów.
Ale jak ustalili reporterzy "Super Expressu" i RMF FM mąż córki Surmacza, gorzowskiej radnej z ramienia PiS, dzięki protekcji teścia od końca zeszłego roku pracuje w Komendzie Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Gorzowie Wielkopolskim. Zięć Surmacza uczy się teraz strażackiego rzemiosła w ośrodku szkolenia w Świebodzinie.
Pod koniec grudnia 2006 r. specjalna komisja złożona z zastępcy komendanta wojewódzkiego, naczelnika kadr oraz naczelnika wydziału kwatermistrzowskiego zebrała się, aby rozstrzygnąć, kto spośród kandydatów może zostać strażakiem. Jednego kandydata odrzuciła, a Piotra W. - zięcia Surmacza - wbrew zapisom ustawy, przyjęła do służby.
Stanisław Węsierski, komendant wojewódzki PSP w Gorzowie, próbuje bronić swojej decyzji i twierdzi, że Piotr W. mógł zostać strażakiem, ponieważ odroczono mu służbę wojskową na czas studiów. To jednak nieznana w straży praktyka - żadna jednostka straży pożarnej nie zatrudnia studentów przed przeniesieniem ich do rezerwy.
Wiceminister Surmacz odciął się od perypetii swego zięcia. Twierdzi, że nic nie wiedział o problemach z jego przyjęciem do służby i całą odpowiedzialność zrzuca na komendanta wojewódzkiego straży pożarnej w Gorzowie.