- Mężczyzna twierdził, że wysadzi dom byłego prezydenta - na miejscu miał być jego wspólnik, gotowy zdalnie zdetonować ładunek - poinformował Janusz Jończyk z zespołu prasowego komendy wojewódzkiej policji w Katowicach. Cieszyńscy policjanci natychmiast powiadomili kolegów z Gdańska. Jak podała Beata Borszewska z zespołu prasowego gdańskiej policji, posesję Lecha Wałęsy przeszukała grupa rozpoznania minersko-pirotechnicznego, która nie znalazła tam żadnego ładunku. 46-latek został zatrzymany w Ustroniu w kilka godzin po wykonaniu telefonu. Był nietrzeźwy - badanie wykazało 2,30 promila w wydychanym powietrzu. Nie był w stanie wytłumaczyć swojego postępowania. Noc spędził w policyjnej izbie zatrzymań w Cieszynie. Policja i prokuratura prowadzą dalsze czynności w jego sprawie.