W poniedziałek w szkołach w całej Polsce odbywa się strajk nauczycieli. W niedzielę wieczorem odbyły się rozmowy oświatowych związków zawodowych ze stroną rządową. Porozumienie z rządem zawarła tylko oświatowa "Solidarność". ZNP i FZZ odrzuciły propozycje. Beata Szydło oświadczyła na konferencji prasowej, że porozumienie poprzedzone było niełatwymi rozmowami, które - jak oceniła - "nie do końca, przynajmniej przez niektóre centrale związkowe, były chyba prowadzone z wolą podpisania tego porozumienia". - Trudno jest dogadać się w momencie, kiedy ktoś ma bardzo nieelastyczną postawę i mówi 'albo rozmawiamy o naszej propozycji, albo nie rozmawiamy w ogóle'" - dodała.Wicepremier zaznaczyła, że obecnie konieczne jest "uspokojenie sytuacji w oświacie i zagwarantowanie spokojnego przebiegu egzaminów dla młodzieży i dla uczniów". - Nie przyjmuję do wiadomości stwierdzeń, że "strajkujemy mimo wszystko" i zostawiamy problemy uczniów z boku. Powinniśmy myśleć o uczniach - mówiła.- Należy zadać pytanie, dlaczego ze strony pana Broniarza nie ma woli politycznej podpisania porozumienia. Mówię "politycznej" i mówię to z pełną świadomością. Mam wrażenie, że ze strony pana przewodniczącego za dużo było polityki, a za mało myślenia o uczniach - powiedziała Beata Szydło. Rządowa propozycja porozumienia. Co zakłada? W czasie konferencji prasowej Beata Szydło powtórzyła założenia pięciopunktowego porozumienia, zaproponowanego związkowcom przez rząd. Zakłada ono: - podwyżki wynagrodzeń dla nauczycieli,- skrócenie ścieżki awansu zawodowego; ocena pracy z uwzględnieniem opinii Rady Rodziców,- dodatkowe świadczenie dla nauczycieli na start - 1000 zł,- ustalenie w przepisach minimalnej kwoty za wychowawstwo - 300 zł,- zmniejszanie uciążliwości pracy wynikającej z nadmiernej dokumentacji szkolnej. "Wszystkie pięć punktów wychodzą naprzeciw oczekiwaniom nauczycieli" - powiedziała wicepremier. "Najważniejszy punkt porozumienia to realne podwyżki dla nauczycieli. Te podwyżki, które proponujemy to kolejny etap podwyżek, które realizujemy od 2017 roku" - podkreśliła. "System oświaty wymaga zmian" Beata Szydło przyznała, że "system oświaty wymaga zmian i reformy dotyczącej systemu wynagrodzeń". - My dzisiaj możemy spierać się na różne argumenty, możemy podejmować protesty, możemy próbować tłumaczyć pewne rzeczy, ale rozwiązania, które nie są realne do spełnienia, nie uzdrowią sytuacji. Dlatego zaproponowaliśmy takie zmiany, które - po pierwsze - są możliwe, po drugie - wychodzą naprzeciw oczekiwaniom środowiska nauczycielskiego, po trzecie gwarantują rozwój polskiej szkoły - podkreśliła. Apel o "złagodzenie protestów na czas egzaminów" Wicepremier powtórzyła do strony związkowej o "przystąpienie do rozmów". - Jeżeli założeniem pana Broniarza od początku było zorganizowanie strajku, wielu ludzi zaczęło zastanawiać się o co chodzi. Pan Broniarz zrezygnował z podwyżek dla nauczycieli i rozpoczął strajk. Bierze odpowiedzialność za uczniów, którzy od niedługo zaczynają egzaminy. Apelujemy o złagodzenie protestu na czas egzaminów. Uczniowie nie mogą być zakładnikami protestu - mówiła Beata Szydło. - Uczniowie nie mogą być zakładnikami central związkowych. Wierzę w odpowiedzialność i mądrość nauczycieli, i to, że egzaminy jednak się odbędą - zaznaczyła. "Wierzę głęboko w to, że egzaminy się odbędą" Beata Szydło podkreśliła, że "uczniowie nie mogą być zakładnikami żadnych z central związkowych". - W związku z tym, jestem przekonana, wierzę w odpowiedzialność i mądrość nauczycieli, i wierzę głęboko w to, że egzaminy się odbędą - powiedziała wicepremier. Oświadczyła, że jest to w tej chwili również odpowiedzialność szefa ZNP Sławomira Broniarza i stąd apele do niego, by zadbać o to, aby uczniowie w spokoju mogli napisać egzaminy. - Wiem, że on kiedyś powiedział, na szczęście przeprosił potem, ale wydaje się, że tamta wypowiedź była szczera, że ZNP ma wielką broń w rękach, a jest nią promocja uczniów. Ja się z tym nie zgadzam. Myślę, że żaden nauczyciel odpowiedzialny nie zgadza się z tym stwierdzeniem" - powiedziała. Przypomniała też, że nauczyciele, którzy strajkują, nie będą mieli za czas strajku płaconego wynagrodzenia. - To oczywiście nie dotyczy pana Broniarza, bo jest przewodniczącym związków zawodowych - dodała.