W poniedziałek rozpoczął się zorganizowany przez Związek Nauczycielstwa Polskiego i Forum Związków Zawodowych strajk w szkołach. Przystąpiła do niego też część nauczycieli z oświatowej Solidarności. Biorą w nim też udział nauczyciele niezrzeszeni w związkach. Rzeczniczka Nowoczesnej Paulina Hennig-Kloska w czwartek na konferencji prasowej w Sejmie wezwała premiera Mateusza Morawieckiego, aby osobiście zabrał się za rozwiązanie problemu chaosu w polskich szkołach i rozpoczął negocjacje ze strajkującymi nauczycielami. "Dzieci w polskich szkołach - i mówię to również jako matka dzieci uczących się - czekają, kiedy będą mogły wrócić do szkoły, a rząd nie robi nic, aby im to umożliwić" - podkreśliła. Jej zdaniem złożona przez szefa rządu propozycja, aby po świętach zorganizować - w formule "okrągłego stołu" - ogólnonarodową debatę o systemie oświaty z udziałem związkowców, nauczycieli, pedagogów i rodziców, jest "kompletnie niepoważna". "Do świąt jest jeszcze półtora tygodnia i nie wyobrażamy sobie, żeby przez ten czas rząd nie robił kompletnie nic, aby zażegnać ten ogromny kryzys wywołany m.in. przez minister edukacji narodowej Annę Zalewską" - oświadczyła Hennig-Kloska. Lubnauer krytycznie o wypowiedziach polityków PiS Z kolei liderka Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer odniosła się do czwartkowej wypowiedzi marszałka Senatu Stanisława Karczewskiego, który w kontekście strajku nauczycieli oświadczył: "Kiedyś już mówiłem, przy sporze z rezydentami, że powinno się pracować dla idei. Ja pracowałem dla idei, pracuję dla idei i będę pracował dla idei, a dla dzieci jeszcze tym bardziej powinniśmy pracować". "Mam propozycję dla pana marszałka Karczewskiego - proponuję, żeby swoje uposażenie senatorskie oddał na fundusz dla strajkujących nauczycieli. Powstaje taki fundusz, myślę, że to będzie dobry jego wkład w kwestie przyszłej edukacji" - powiedziała Lubnauer. O powołaniu funduszu strajkowego poinformował wcześniej szef ZNP Sławomir Broniarz. "Widzimy, że PiS uwielbia dzielić świat, Polskę, naród na godnych, mniej godnych, bardziej godnych. Tutaj słyszymy również wypowiedź pana (senatora PiS, Grzegorza) Biereckiego, który postanowił pozbyć się wszystkich, którzy są niegodni do tego, żeby być członkami narodu polskiego. Rozumiem, że do niegodnych, oprócz sędziów, którzy już od dawna do nich należą - według PiS - należą również nauczyciele. Mam złą wiadomość: jeżeli pozbędziecie się wszystkich strajkujących nauczycieli, jako niegodnych, żeby być członkami narodu polskiego, to może się okazać, że nie ma kto uczyć polskich dzieci" - mówiła Lubnauer. "Naród podzielony jest zawsze słabszy" Chodzi o słowa z wystąpienia senatora PiS Grzegorza Biereckiego, które padły w Białej Podlaskiej w czasie środowych obchodów 9. rocznicy katastrofy Smoleńskiej. "Nie ustaniemy, aż nie doprowadzimy do pełnego oczyszczenia Polski z ludzi, którzy nie są godni należeć do naszej wspólnoty narodowej" - powiedział Bierecki. Na słowa senatora ostro zareagowała opozycja, a szef MSWiA Joachim Brudziński oczekuje, że Bierecki przeprosi. "Mam wrażenie, że PiS zapędził się w kozi róg z tym szczuciem jednych na drugich i zapłaci za to cenę. PiS zapłaci w wyborach, ale wszyscy zapłacimy, bo dom podzielony na pół nie ustoi, a naród podzielony, szczujący jednych na drugich jest zawsze słabszy" - oceniła szefowa Nowoczesnej.