Nie jest to jednak przesądzone. Strona rządowa czeka na decyzję protestujących - którą mamy poznać po południu. Ma nadzieję, że strajk zostanie zawieszony - choćby tylko na czas rad klasyfikacyjnych. Jeżeli jednak w części szkół nauczyciele nie będą klasyfikować, to w ekspresowym tempie partia rządząca musi zmienić prawo oświatowe. Bo według obowiązujących przepisów bez zatwierdzenia ocen podejście do matur nie będzie możliwe. A to oznaczałoby stracony rok dla uczniów. Według wielu ekspertów do tego konieczna byłaby nowelizacja prawa oświatowego - ale na to nie ma już czasu. Partia rządząca musiałaby zwołać m.in. dodatkowe posiedzenie Senatu. Dlatego, jak nieoficjalnie ustalił Patryk Michalski, nie jest wykluczone, że w MEN powstanie rozporządzenie w tej sprawie. Ale, co ważne, to byłaby zmiana przepisów na granicy prawa. Ostateczna decyzja w tej sprawie ma zapaść wieczorem. Dlatego w kierownictwie resortu edukacji Patryk Michalski usłyszał, że "zmiany są możliwe, ale nieprzesądzone". Potwierdzają to także źródła w Kancelarii Premiera. Reporter RMF Grzegorz Kwolek pytał szefa ZNP Sławomira Broniarza o reakcję na plany rządu. - ZNP musi poznać, jak będą wyglądały te przepisy i w jaki sposób miałaby być przeprowadzona próba robienia nowego prawa. To porażka tego rządu, że nie potrafi się dogadać z nauczycielami, że musi uciekać do takiego naginania prawa - komentował propozycje rządowe Sławomir Broniarz. Szef ZNP podkreślił, że kiedy związek pozna przepisy, zwróci się m.in. do Rzecznika Praw Obywatelski o wspólną analizę, czy takie zmiany prawne są możliwe. Patryk Michalski