W części szkół zajęcia mają się zacząć dopiero od trzeciej lekcji, a w ok. 20 szpitalach zaplanowano strajk włoski, polegający na bardziej skrupulatnym niż zwykle przestrzeganiu procedur, np. przy rejestracji. W kopalniach i innych zakładach zaplanowano masówki - spotkania z załogą - i opóźnienie rozpoczęcia pracy o dwie godziny. Związkowcy szacują, że w proteście weźmie czynny udział ok. 100 tys. osób. W Katowicach, Jastrzębiu-Zdroju, Rybniku, Siemianowicach Śląskich, Świętochłowicach i Sosnowcu odbędą się pikiety. Protest nie obejmie całego woj. śląskiego, ale teren działania śląsko-dąbrowskiego regionu związku, czyli dawne województwo katowickie. - Ten strajk jest początkiem działań, które mają doprowadzić do zmiany polityki społeczno-gospodarczej rządu. Oczekujemy, że rozpocznie on nową rundę rozmów - zadeklarował szef związku Sierpień 80 Bogusław Ziętek, wyrażając przekonanie, że "strajk uda się w 100 proc.". Lider śląsko-dąbrowskiej Solidarności Dominik Kolorz podkreślił, że związkowcy tak zaplanowali protest, aby jego uciążliwość dla mieszkańców regionu była jak najmniejsza. - To nie strajk przeciwko mieszkańcom; on ma służyć temu, by region śląsko-dąbrowski nie uległ degradacji społecznej i gospodarczej (...) Nie chcemy, aby ten strajk był utrudnieniem dla mieszkańców Śląska - zapewnił Kolorz, tłumacząc wczesną porę protestu w komunikacji miejskiej, a stosunkowo późną (od godz. 8 rano) na kolei. Związkowcy deklarują, że strajk ma służyć ochronie przemysłu i miejsc pracy na Śląsku i w Zagłębiu oraz obronie regionu przed społeczną i gospodarczą degradacją. Ma to być również forma walki z nadużywaniem umów śmieciowych oraz starań o sprawiedliwy system emerytalny, dążenie do naprawy systemu opieki zdrowotnej w regionie oraz właściwego finansowania systemu szkolnictwa. Protestujący sprzeciwiają się proponowanym przez rząd zmianom w zakresie wydłużenia okresu rozliczeniowego czasu pracy. Chcą też m.in. utrzymania systemu emerytur pomostowych oraz wsparcia dla przemysłu energochłonnego. Żądają również wprowadzenia skutecznych mechanizmów antykryzysowych dla firm zagrożonych z powodu pogarszającej się sytuacji gospodarczej. Komunikacja miejska Najwcześniej, bo ok. godz. 3.15 nad ranem, protest rozpocznie się w komunikacji miejskiej. Autobusy i tramwaje wyjadą z zajezdni z dwugodzinnym opóźnieniem, a więc dopiero między godz. 5 a 6 rano. - Przewidujemy, że ok. 6.15-6.30 ruch środków komunikacji powinien odbywać się już normalnie - powiedział Kolorz. Informacja o planowanym strajku w Tramwajach Śląskich dotarła do zarządu spółki. Jej rzecznik Andrzej Zowada poinformował, że jeżeli związkowcy rozpoczną strajk, we wtorek między godz. 3.15 a 4.15 na trasy nie wyjedzie ze wszystkich zajezdni spółki 49 pociągów, a tym samym niezrealizowanych zostanie 79 kursów. Punktualnie o godz. 4.15 najostrzejsza forma protestu ma się zakończyć. - Od tego momentu pracownicy spółki dołożą wszelkich starań, by w możliwie najkrótszym czasie wpisać się w obowiązujące rozkłady jazdy. Szacujemy, iż ruch tramwajowy w całej aglomeracji śląsko-zagłębiowskiej wróci do normy do godz. 5.45, ale dla większości linii powinno to nastąpić znacznie wcześniej - ocenił prezes Tramwajów Śląskich Tadeusz Freisler. Nie wiadomo, jak ostatecznie będzie wyglądał strajk w komunikacji autobusowej. Związkowcy zapowiadają, że z dwugodzinnym opóźnieniem na trasy wyjadą autobusy większości przedsiębiorstw komunikacji miejskiej, jednak sami przewoźnicy nie potwierdzają tych informacji. Np. samorząd Rybnika zapewnia, że autobusy będą kursować normalnie. Ponadto dużą część tras obsługują prywatni przewoźnicy (inni niż PKM-y), gdzie strajku nie będzie. Związki deklarują, że wcześnie rano nie wyjedzie planowo ponad 300 autobusów m.in. z zajezdni w Gliwicach, Świerklańcu, Sosnowcu i Jaworznie. Rzeczniczka Komunikacyjnego Związku Komunalnego GOP - organizatora komunikacji w regionie - Anna Koteras poinformowała, że związek nie otrzymał dotąd precyzyjnych informacji o tym, gdzie faktycznie może dojść do strajku. Informacje mają być przekazywane na bieżąco na stronie internetowej związku oraz w portalu społecznościowym Facebook. Związek może też nałożyć kary na tych przewoźników, którzy nie wywiążą się ze zleconych im usług. Koleje Strajk na kolei ma rozpocząć się o godz. 8 rano i trwać do 10. Wtedy też zaplanowano pikietę przed nastawnią w Katowicach. Szef kolejarskiej Solidarności w regionie Stanisław Chrustek oszacował, że zatrzymanych zostanie ok. 100 pociągów, które zostaną doprowadzone do najbliższych stacji. Najwięcej zatrzymanych pociągów to składy regionalnego przewoźnika - Kolei Śląskich, który zapowiedział uruchomienie w tym czasie zastępczej komunikacji autobusowej oraz honorowanie biletów innych przewoźników kolejowych. Na siedmiu dworcach (Katowice, Sosnowiec, Częstochowa, Czechowice-Dziedzice, Bielsko-Biała, Rybnik, Tarnowskie Góry) mają pojawić się specjalni informatorzy, dłużej ma też pracować infolinia. - Punkty megafonowe Kolei Śląskich będą na bieżąco wygłaszać komunikaty związane z utrudnieniami w ruchu oraz informować o godzinach odjazdów zastępczej komunikacji autobusowej. Obsada megafonów na czas akcji strajkowej zostanie zwiększona - zapowiedział rzecznik spółki Maciej Zaremba. Pasażerowie mają dostać pełną informację o autobusach zastępczych na dworcach, w internecie i na infolinii. Również grupa zaplanowała działania łagodzące skutki strajku. Na głównych dworcach w regionie wprowadzone będą dodatkowe dyżury pracowników PKP oraz PKP Intercity, a w dyspozyturze ruchu w Sosnowcu zarządca infrastruktury, spółka PKP PLK, stworzyła sztab kryzysowy. Według grupy PKP zagrożone zatrzymaniem są 132 pociągi, z których 12 należy do PKP Intercity - będą one stały na stacjach do końca protestu. Pozostałe 120 pociągów obsługują przewoźnicy spoza grupy PKP: 88 Koleje Śląskie i 32 Przewozy Regionalne. Między godz. 7 a 10 rano wstrzymany zostanie ruch niektórych pociągów towarowych, aby komunikacja pasażerska mogła szybciej wrócić do normy po strajku. PKP zapewni też darmowe ciepłe napoje dla pasażerów. Objętych akcją będzie osiem dworców: Katowice, Gliwice, Bielsko-Biała, Rybnik, Tychy, Zawiercie, Częstochowa oraz Sosnowiec. Oprócz informacji na dworcach, na czas akcji protestacyjnej wznowiona będzie działalność witryny www.wczasiestrajku.pl, gdzie pasażerowie będą mogli znaleźć bieżące informacje na temat sytuacji na Śląsku i w Zagłębiu, dostarczane przez PKP PLK. Przemysł i energetyka Związkowcy obiecują, że strajk w zakładach pracy nie dotknie bezpośrednio mieszkańców regionu. Większość zakładów - m.in. kopalnie, huty, niektóre fabryki motoryzacyjne (nie strajkują np. fabryki Opla i Fiata) rozpoczną pracę z opóźnieniem - zamiast o godz. 6-6.30 - dwie godziny później. W tym czasie - jak w kopalniach - mają m.in. odbywać się tzw. masówki, czyli spotkania związkowców z załogą. Pracować mają ci pracownicy, których praca wiąże się z utrzymaniem ruchu, czyli zachowaniem ciągłości procesów technologicznych oraz bezpieczeństwem. W energetyce strajk ma przyjąć takie formy, które nie skutkują faktycznymi przerwami w pracy. Nie będzie przerw w dostawach prądu. Związkowcy z firm ciepłowniczych zapowiadali wcześniej możliwość obniżenia parametrów grzewczych sieci ciepłowniczej, nie sprecyzowali, jednak gdzie i w jaki sposób zamierzają to zrobić. Mowa przede wszystkim o tym, by kaloryfery słabiej grzały w niektórych urzędach; związkowcy nie powiedzieli w których. Wiceszef Związku Zawodowego Górników w Polsce Wacław Czerkawski zapowiedział, że dwugodzinny strajk może oznaczać początek dalszych protestów w górnictwie, gdzie narastają problemy związane m.in. z zapowiedziami restrukturyzacji, spowodowanej znaczącym spadkiem sprzedaży węgla. Są też postulaty płacowe oraz niepewność co do przyszłości systemu emerytur górniczych. Służba zdrowia W związkowym referendum za strajkiem opowiedziało się 20 szpitali oraz pracownicy ratownictwa medycznego. To m.in. duże szpitale kliniczne w Katowicach, a także placówki w Jastrzębiu Zdroju, Sosnowcu, Bytomiu, Dąbrowie Górniczej, Gliwicach i Siemianowicach Śląskich. Wiceszef Solidarności ochrony zdrowia w regionie Jacek Szarek zapewnił jednak, że lekarze i pielęgniarki nie odejdą od łóżek pacjentów, karetki będą normalnie wyjeżdżać na wezwania pacjentów, a zdrowie i życie chorych nie będzie z tego tytułu zagrożone. - W tych szpitalach, które poparły strajk w referendum, planujemy formułę strajku włoskiego - zapowiedział Szarek, według którego protest w takiej formie ma polegać np. na skrupulatnym, zgodnym z wszelkimi procedurami rejestrowaniu i przyjmowaniu na zabiegi tzw. pacjentów planowych. Strajk w placówkach służby zdrowia ma trwać z reguły od godz. 7 do 9. Szkolnictwo Szef regionalnej Solidarności w oświacie Lesław Ordon poinformował, że w referendach strajk poparli pracownicy ok. 350 szkół i placówek oświatowych - tam zajęcia powinny rozpocząć się od trzeciej lekcji. Wcześniej uczniowie mają mieć zapewnioną opiekę ze strony nauczycieli niestrajkujących lub uczestniczących w strajku, ale wyznaczonych do opieki przez komitet strajkowy. Nie będzie problemu strajku w przedszkolach czy żłobkach, gdzie akcja będzie miała charakter jedynie solidarnościowy, polegający np. na informacjach czy oflagowaniu. Pikiety i manifestacje Ponieważ polskie prawo nie daje związkowcom możliwości strajku przeciw rządowi, formalnie wtorkowy strajk będzie protestem solidarnościowym z pracownikami sądu (nie sędziami) w Siemianowicach Śląskich, którym prawo nie daje możliwości strajku. Walczą oni o lepsze warunki zatrudnienia i wynagrodzenia. Akcji mają towarzyszyć pikiety w sześciu miastach - możliwe są utrudnienia w ruchu. Związkowcy deklarują, że w pikietach wezmą udział także przedstawiciele licznych stowarzyszeń i organizacji pozarządowych. W Katowicach pikietowany będzie Śląski Urząd Wojewódzki, w Siemianowicach Śląskich Urząd Miasta. W Sosnowcu związkowcy zbiorą się na placu zwanym popularnie Patelnią, a w Rybniku przejdą ulicami miasta sprzed wojewódzkiego szpitala specjalistycznego. Również w Jastrzębiu Zdroju planowany jest przemarsz ulicami miasta, sprzed siedziby Solidarności. W Świętochłowicach punktem zbiórki będzie Huta Florian. Międzyzwiązkowy Komitet Protestacyjno-Strajkowy powołały w październiku ubiegłego roku największe regionalne centrale związkowe. W ostatnich miesiącach związkowcy przeprowadzili referenda strajkowe w zakładach pracy zatrudniających w sumie ok. 300 tys. osób. Uczestniczyło w nich niespełna 150 tys. osób, z których ponad 95 proc. opowiedziało się za strajkiem. Związkowe postulaty były omawiane na dwóch spotkaniach z delegacją rządową, której przewodniczył wicepremier Janusz Piechociński. Szczegóły były dyskutowane w pięciu zespołach roboczych. Choć obie strony mówiły o konstruktywnej atmosferze rozmów, związkowcy zdecydowali jednak o przeprowadzeniu strajku. Jako warunek jego zawieszenia wskazały wycofanie się rządu z projektów zmian w Kodeksie pracy, służących wydłużeniu okresu rozliczeniowego czasu pracy z kwartału do roku. Związkowcy nie zrezygnowali ze strajku mimo apelu metropolity katowickiego abpa Wiktora Skworca w tej sprawie. Jak mówił w poniedziałek Kolorz, związkowcy w swoich postulatach są blisko ludzi biednych, wykluczonych oraz ich problemów, a strajk jest wyrazem determinacji pracowników w regionie.