Według szefa OZZL, rządzący nie wykorzystali okazji do wprowadzenia "ważnych i potrzebnych zmian w systemie opieki zdrowotnej". - Politycy przyjęli za punkt honoru, że nie ustąpią pod wpływem strajku. Ten strajk, to porażka rządzących i systemu opieki zdrowotnej - powiedział dziennikarzom Bukiel. Pytany o możliwość zakończenia strajku, odpowiedział, że "na razie nic takiego nie będzie". - Na pewno nie udało nam się to, żeby pod wpływem protestów lekarskich można było wygenerować pieniądze nie tylko na podwyżki, ale także na to, by ludzie nie czekali tak długo na świadczenia zdrowotne, by pieniądze były lepiej wydawane. Zmieniliśmy sposób wpływania na rządzących. Zamiast od góry, będziemy podgryzać od dołu, czyli zawierać porozumienia z dyrektorami, po to, żeby dyrektorzy będąc zobowiązanymi wobec pracowników, domagali się wyższej wyceny świadczeń w Narodowym Funduszu Zdrowia - mówił Bukiel. Bukiel nie wykluczył, że jesienią szpitale, które zawiesiły strajk, przystąpią ponownie do "pełnej formy ostrodyżurowej". Zaznaczył, że obecnie w wielu szpitalach podpisywane są porozumienia, które są efektem zmiany taktyki przyjętej przez OZZL. Przewodniczący odniósł się także do możliwości wcześniejszych wyborów parlamentarnych. - Na pewno nie będzie to miało wpływu na strajki lekarzy, zwłaszcza, że przeszliśmy z negocjacji centralnych na negocjacje na poziomie zakładów pracy, czy województwa. Wybory w tym temacie niewiele zmienią. Na okres kampanii wyborczej, na pewno dobrze by było, gdyby jakiś niepokój w opiece zdrowotnej był wyrażony - podkreślił Bukiel. Z danych OZZL wynika, że w strajku, który rozpoczął się 21 maja, uczestniczy kilkadziesiąt placówek, w ok. 80 lekarze złożyli wymówienia z pracy. Bukiel przyjechał w piątek do Łodzi na spotkanie z członkami zarządu krajowego OZZL i jak powiedział w rozmowie z dziennikarzami, "w piątek nie zapadną żadne decyzje dotyczące strajku". "O losach strajku decyduje Krajowy Komitet Strajkowy, czyli przedstawiciele strajkujących. My tu nikomu nic nie będziemy narzucać".