Według parlamentarzystki została ona popchnięta i uderzona przez funkcjonariusza policji. Kozłowska powiedziała, że będzie "żądała od prokuratury, która ma stać na straży praworządności w Polsce, wyjaśnienia zasad działań bydgoskiej policji w dniu 29 stycznia wobec spokojnie protestujących obywateli". Poinformowała też, że zamierza wystąpić do komendanta wojewódzkiego policji o zakres wydanego policjantom rozkazu. "Zostałam popchnięta i uderzona" "W piątek 29 stycznia br. w trakcie wykonywania przeze mnie czynności poselskich, na demonstracji związanej ze zmianą prawa aborcyjnego w Polsce, która to odbywała się w Bydgoszczy, stałam się ofiarą brutalnych zachowań ze strony policji. Interweniując w związku z zatrzymaniem młodego mężczyzny, mimo mojego wyraźnego komunikatu o interwencji poselskiej i okazaniu legitymacji posła, zostałam popchnięta i uderzona przez agresywnego funkcjonariusza policji. Takim zachowaniem policja naruszyła immunitet poselski wynikający z art. 105 Konstytucji RP, uszczegółowionym w art. 10 ust. 2 ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora" - napisała Kozłowska w oświadczeniu. Posłanka podkreśliła, że "atak na posła nie jest pierwszym i to zdarzenie może oznaczać, że kierujący policją zdają się wprost nakazywać pacyfikowanie fizyczne posłów opozycji, którzy interweniują w sprawie osób zatrzymywanych na demonstracjach." Odpowiedź policji Kom. Przemysław Słomski z zespołu prasowego KWP w Bydgoszczy poinformował, że komendant miejski policji w Bydgoszczy polecił wyjaśnić sytuację, dotyczącą doniesień medialnych dotyczących uderzenia posłanki. - Sytuacja w czasie zabezpieczenia protestu była bardzo dynamiczna i wiązała się z koniecznością wykonania przez policjantów czynnościami wobec mężczyzny, który wcześniej odpalił środki pirotechniczne. W trakcie interwencji grupa osób napierała na funkcjonariuszy. Celem naszego działania było jedynie umożliwienie wykonywania czynności. Asekurujący policjanci starali się zapewnić bezpieczeństwo interweniującym funkcjonariuszom poprzez odsuwanie osób napierających - powiedział kom. Słomski. Zaznaczył on, że działania policji ograniczają się zawsze do użycia niezbędnych środków gwarantujących skuteczność reakcji z jednoczesnym poszanowaniem praw wszystkich osób. - Wstępne czynności wyjaśniające wykluczyły, aby pani poseł została celowo uderzona w twarz przez interweniującego funkcjonariusza. Zwracam jednocześnie uwagę, iż nikt nie ma prawa zakłócać czynności wykonywanych przez policjantów podczas interwencji - dodał kom. Słomski. "Widziałam agresywne zachowanie policjantów" Posłanka Kozłowska o zdarzeniu najpierw poinformowała w mediach społecznościowych. "Podczas protestu kobiet w Bydgoszczy doszło do zatrzymania dwójki uczestników. Widziałam agresywne zachowanie policjantów, więc podjęłam interwencję poselską. Mimo że pokazywałam legitymację, jeden z policjantów brutalnie mnie odepchnął i uderzył w twarz. Policja utrudniała mi również dotarcie do zatrzymanego w policyjnym samochodzie. Po interwencji u dowódcy pozwolono mi wreszcie uczestniczyć w spisaniu danych mężczyzny" - napisała na Facebooku Kozłowska. Relacja lokalnych mediów Relację z manifestacji z zarejestrowanym momentem interwencji posłanki zamieścił "Portal Kujawski". "W pewnym momencie w tłum weszła grupa policjantów, po czym wyprowadzono jednego z uczestników, a następnie zabrano do radiowozu. Posłanka Iwona Kozłowska okazując legitymację poselską chciała być obecna przy czynnościach z udziałem ujętego, wskazując podejmowanie interwencji poselskiej. Policjanci ignorowali parlamentarzystkę, jeden w pewnym momencie ją nawet odepchnął. Przed radiowozem usiadło kilka osób, chcą uniemożliwić jego odjazd. Uczestniczyć w czynnościach z udziałem ujętego mężczyzny chciał także adwokat Michał Bukowiński, wskazując, że zatrzymany ma prawo do obecności adwokata. Przez długi czas odmawiali jednak tego policjanci" - napisał "Portal Kujawski". Według relacji portalu dopiero po rozmowie adwokata i posłanki z dowodzącym akcją umożliwiono adwokatowi wejście do radiowozu, a parlamentarzystce pozwolono wejść po pewnym czasie. Chwilę później mężczyzna zabrany do radiowozu został wypuszczony.