Pielęgniarki są w sporze zbiorowym z dyrekcją szpitala od stycznia. Domagają się podwyżek średnio o 600 zł brutto, a także m.in. wprowadzenia taryfikatora, siatki płac i norm zatrudnienia. Strajkujący pracownicy gromadzą się w szpitalnej świetlicy. - Tworzone są tzw. zespoły interwencyjne do opieki nad pacjentami w nagłych przypadkach - powiedziała Trzaszczka. Na większości oddziałów pacjentami zajmują się pielęgniarki oddziałowe oraz lekarze. Na newralgicznych oddziałach obsada pielęgniarska została ograniczona. Mniej pielęgniarek niż zwykle jest na odcinkach intensywnego nadzoru oddziałów: neonatologicznego i kardiologicznego, na oddziale anestezjologii i intensywnej terapii oraz w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym. Według Trzaszczki wszystkie pielęgniarki są w pracy na oddziale dializ. Wcześniej planowały zapewnić obsadę tylko na odcinku hemodializ. - Rano okazało się, że zgłosili się pacjenci do dializowania. Nie można było zostawić ich bez opieki - podkreśliła. Na razie nie wiadomo, ile pielęgniarek zdecydowało się przystąpić do strajku. - Nie narzucaliśmy żadnej dyscypliny. Ten, kto widzi konieczność strajku, bierze w nim udział - podkreśliła Trzaszczka. Dodała, że pielęgniarki gotowe są do rozmów. - Strajk jest rozwiązaniem ostatecznym. Zabrakło nam już sposobów domagania się o poprawę naszej sytuacji - dodała. Według szacunków dyrektora lecznicy Andrzeja Pawluczyka w szpitalu przebywa ponad 300 pacjentów; w sumie w placówce jest 600 łóżek. Od czwartku wstrzymane zostały już planowe przyjęcia na wszystkie szpitalne oddziały. Pacjenci są sukcesywnie wypisywani do domu. O sytuacji w lecznicy został powiadomiony wojewoda mazowiecki. Nawiązano także kontakt z innymi szpitalami, które być może będą musiały przejąć opiekę nad pacjentami. Radomski szpital jest jedną z największych lecznic w regionie radomskim. Leczą się w nim pacjenci nie tylko z Radomia, ale i z sąsiednich powiatów. W przeprowadzonym niedawno referendum, w którym wzięła udział ponad połowa pracowników, ponad 94 proc. opowiedziało się za strajkiem generalnym pielęgniarek. Według dyrekcji podwyżki nie wchodzą w grę, gdyż szpital nie ma na nie pieniędzy. Lecznica ponosi straty rzędu miliona złotych miesięcznie, a na podwyżki potrzebowałaby dodatkowo 500 tys. zł. Długi szpitala wynoszą 25 mln zł, z czego 5 mln zł stanowią tzw. zobowiązania wymagalne. W szpitalu pracuje blisko 1500 osób, z czego ponad 600 to pielęgniarki i położne.