Gdy przed wyborami samorządowymi PO i PiS ogłosiły zawarcie porozumienia w sprawie wspólnych list w wyborach samorządowych zdawało się, że powstaje zalążek silnej koalicji. I chociaż z porozumienia wyłączono kilka kluczowych miast jak Kraków czy Warszawę, to politycy obu partii tryskali optymizmem. Nawet fakt, że konferencja prasowa po zawarciu porozumienia odbywała się 13. dnia miesiąca o 13. w sali nr 13 przyjęli za dobrą wróżbę... Najpierw Kozak... Tymczasem w ubiegły poniedziałek warszawscy radni PiS poparli wniosek LPR o odwołanie z funkcji przewodniczącego rady miasta Wojciecha Kozaka z PO zarzucając mu udział w tzw. aferze mostowej. Dla działaczy Platformy oznaczało to zerwanie rządzącej stolicą prawicowej koalicji. Przyjaźni między koalicjantami nie było nigdy. Prezydent Lech Kaczyński zdecydowanie wspierał radnych PiS-u. - Usiłujemy zmieniać Warszawę. Nie idzie to prosto, jest to proces bolesny - mówił. Jego zdaniem Kozak musiał odejść, bo reprezentuje pachnący domniemaną korupcją "układ warszawski" - poprzednie władze stolicy, rządzące do jesieni 2002 roku. Kaczyński: Stosunki z PO da się poprawić - Po ujawnieniu kolejnej afery czara goryczy się przelała. Nasza cierpliwość w tym zakresie już się wyczerpała. Naprawdę wykazaliśmy bardzo dużą - tłumaczył Kaczyński, który od początku swoich rządów wytykał błędy swoim poprzednikom, którymi od wielu lat byli politycy skupieni teraz wokół Platformy. W uzasadnieniu wniosku o odwołanie Kozaka napisano, że chodzi m.in. o ostatnie ustalenia Najwyższej Izby Kontroli, dotyczące nieprawidłowości przy budowie Trasy Siekierkowskiej. Według NIK-u miasto straciło na tej inwestycji ok. 30 mln zł. Koniec POPiSów Głosowanie dla warszawskiej POPiS-owej koalicji, jak tłumaczyli wcześniej działacze Platformy Obywatelskiej, nie miało i tak najmniejszego znaczenia, ponieważ przymierze już nie istnieje. - To jest tak, że pan prezydent Kaczyński doprowadził do takiej sytuacji, że nie ma możliwości współpracy z nim zarówno mojej skromnej osoby, jak i Platformy Obywatelskiej. To jest jego wina, on do tego doprowadził - tłumaczył Kozak. Kozak wzywa do debaty PO tłumaczy, że Kaczyński szuka winnych, bo sam ma problemy nawet z bieżącym zarządzaniem stolicą. Tymczasem w sondażu przeprowadzonym przez "Życie Warszawy" następnego dnia po odwołaniu Wojciecha Kozaka, poparcie wśród warszawiaków dla działań prezydenta Kaczyńskiego wyniosło 47 proc. Teraz wydaje się, że PiS powinien zawiązać w radzie koalicję z LPR-em. Jednak nie jest to wcale takie pewne, biorąc pod uwagę wiele wcześniejszych sporów pomiędzy ugrupowaniami. ...a potem Piskorski? Warszawska awantura źle wróży także ewentualnie powyborczej koalicji rządowej Platformy z PiS-em. Nie bez znaczenia jest tu niechęć Lecha Kaczyńskiego do swojego poprzednika na fotelu prezydenta Warszawy - Pawła Piskorskiego. Lech Kaczyński mówi wprawdzie koalicja "tak", zaraz jednak dodaje: "ale bez takich ludzi jak Paweł Piskorski". Koalicja zagrożona? - Sprawa warszawska nic mnie nie obchodzi. To, kto z kim kłóci się w samorządzie warszawskim, nie dotyczy w ogóle klubu parlamentarnego PO, dokładnie w taki sam sposób, jak nie obchodzi Platformy to, czy ktoś się kłóci w samorządzie w Ostrołęce, czy w Gryficach - skomentował szef klubu PO Jan Rokita. PO: musielibyśmy oszaleć - Jestem bardzo zainteresowany tym, żeby w Polsce relacje pomiędzy PO a PiS były jak najlepsze, bo to jest podstawa do lepszych rządów w Polsce - powiedział Rokita zapowiadając, że zrobi wszystko, żeby konflikty w samorządzie nie miały przełożenia na ewentualną koalicję PO i PiS na szczeblu krajowym. Zdaniem lidera PiS Jarosława Kaczyńskiego, sojusz PO i PiS może zmienić Polskę, ale "pod warunkiem że takie sprawy jak warszawska będą rozwiązywane". "Bo jeżeli do władzy ma dojść układ warszawski, który mieni się przynajmniej znaczącą częścią układu polskiego, to my od razu mówimy: - Nas to nie interesuje, nas nie interesuje władza dla władzy, nas interesuje radykalna zmiana tego, co gnębiło Polskę w ciągu ostatniego 15-lecia - tłumaczył lider PiS. Jak podkreślił Kaczyński, PiS ciągle wierzy, że Rokita ma dokładnie taki sam cel. - Chcemy iść razem, ale muszą być fakty, które będą potwierdzały, że to jest cel autentycznie stawiany i w ramach Platformy możliwy do zrealizowania. Że nie ma tam takich układów, które czyniłyby np. Jana Rokitę czy Donalda Tuska osobami ubezwłasnowolnionymi - powiedział szef PiS. Prezydent Warszawy, Lech Kaczyński, był w czwartek 19 lutego gościem INTERIA.PL na czacie. Przeczytaj relację ze spotkania.