Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie Katarzyna Szeska poinformowała, że prokuratura badała 24 zdarzenia, dotyczące domniemanych nieprawidłowości przy realizacji mostów Siekierkowskiego i Świętokrzyskiego wraz z trasami dojazdowymi. - Zdarzenia te były badane pod kątem stwierdzenia czy popełnione zostały przestępstwa polegające na nadużyciu zaufania w obrocie gospodarczym, przekroczeniu uprawnień i niedopełnieniu obowiązków przez funkcjonariuszy publicznych, a także przestępstw o charakterze korupcyjnym - powiedziała prokurator. Śledztwo - prowadzone od stycznia 2004 r. - umorzono 14 lipca. Szeska nie ujawniła szczegółowych ustaleń prokuratury. Postanowienie nie jest prawomocne. Według mediów, które ujawniły aferę w 2003 r., ceny inwestycji miały być sztucznie zawyżone, a przetargi wygrała firma, której szef był mężem jednej z ówczesnych radnych Unii Wolności, później związanej z PO. "Rzeczpospolita" napisała wtedy w artykule "Towarzystwo wzajemnych inwestycji", że kontrakty na nadzorowanie budowy mostów pod koniec lat 90. dostała spółka Wojciecha Ławniczaka, biznesmena związanego z politykami PO, którzy zasiadali we władzach stolicy (jego żona była radną gminy Centrum). Według "Rz", Ławniczak obiecał państwowej firmie Zakłady Budownictwa Mostowego zwycięstwo w przetargu na budowę mostu Świętokrzyskiego w zamian za dopuszczenie go do spółki. Tak się też stało - powstała firma ZBM Inwestor Zastępczy, kontrolowana przez przedsiębiorcę i to ona podpisała kontrakt. Po publikacji zarząd PO zawiesił siedem osób, w tym posłów Martę Fogler i Jerzego Hertla, których opisano w artykule. Sprawę badała wewnętrzna komisja PO pod kierownictwem Bronisława Komorowskiego. Potwierdziła ona fakt "niedopełnienia standardów, jeśli chodzi o pełne rozdzielenie sfery działalności gospodarczej w prywatnym biznesie i pełnienia funkcji publicznych w samorządzie warszawskim" w stosunku do dwóch osób wymienionych w artykule.