Manifestacja PiS, która wieczorem przeszła z pl. Trzech Krzyży przed Kancelarię Premiera, zorganizowana została dla wyrażenia sprzeciwu m.in. wobec planów rządu dotyczących reformy emerytalnej. Według szacunków służb porządkowych wzięło w niej udział około 5 tys. osób; tymczasem według organizatorów - mniej więcej 15 tys. "Największe oszustwo" - Jest tu wyraźna, bardzo jasna zasada, trzeba powiedzieć nikczemna, zasada, którą można określić krótko: czym kto słabszy, tym ma więcej płacić - mówił Kaczyński. Dodał, że "jest to zupełne odwrócenie zasady sprawiedliwości" i "zupełne odrzucenie tego wszystkiego, dzięki czemu niepodległa Polska powstała i dzięki czemu Donald Tusk może być dzisiaj premierem". - Polska powstała dzięki solidarności: solidarności przez duże "S" i solidarności przez małe "s". Ta zasada jest dzisiaj szczególnie konsekwentnie odrzucana - mówił prezes PiS. - Najpierw uderzyć w emerytów, zabrać im, doprowadzić do tego, że nawet kobiety najciężej pracujące będą musiały wytrzymać do 67 lat - kontynuował. Ale - dodał Kaczyński - "nie na tym koniec", ponieważ "mamy całą reformę emerytalną, która w gruncie rzeczy sprowadza się do tego, by więcej płacić". - Największe oszustwo tego 20-lecia - ocenił. "To nie jest już nawet skandal" Prezes PiS mówił też o cenach leków. - Wszystko, co dzisiaj się dzieje, to nie jest już skandal. Na to trudno znaleźć właściwe słowo. Matki i dzieci odchodzą od okienek w aptekach, nie kupując leków, bo nie stać ich na te leki, bo one niekiedy zdrożały kilkadziesiąt razy. Ciężko chorzy (...) nie są w stanie dzisiaj się leczyć - powiedział Kaczyński. - Uderzono w najsłabszych, w tych, którzy nie mogą się bronić - mówił Kaczyński. - Liczono na to, że w Polsce solidarność między ludźmi została już zapomniana. Dzisiaj mówimy Donaldowi Tuskowi: nie, nie została zapomniana. Jeśli nie wierzy, niech wyjdzie, niech spojrzy - mówił prezes PiS przed kancelarią szefa rządu. Jak zapewniał, jego ugrupowanie będzie bronić słabszych, chorych i emerytów, a także "uczniów, którym się zabiera szkoły". - Będziemy bronić polskiej rodziny, bo to jest także atak na polską rodzinę - dodał. "Niesłychana klęska" Kaczyński podkreślił, że Prawo i Sprawiedliwość będzie przeciwstawiać się "polityce ratowania się po tej niesłychanej klęsce, która została nam zadana przez kilka lat wyjątkowo nieudanych rządów". Jak mówił, ze strony rządu "padło już wiele pięknych, okrągłych słów" i "jeszcze bardzo dużo padnie, ale tylko fakty są istotne". "W naszym społeczeństwie jest ogromny potencjał inwencji, przedsiębiorczości, energii, pracowitości. Moglibyśmy iść do góry jak rakieta, a idziemy powoli i to z wielkimi trudnościami, z wielkim bólem, kosztem wielkich strat społecznych" - stwierdził lider PiS i dlatego - jak zaznaczył - rządzącym "trzeba pokazać czerwoną kartkę". Manifestujący unieśli wówczas w górę czerwone kartki i krzyczeli: "złodzieje". - Trzeba pokazać czerwoną kartkę za to, że nie szanują Polaków, nie szanują Polski i siebie nie szanują. Smoleńsk jest tego świetnym przykładem. Tylko ludzie, którzy nie szanują siebie i nie szanują swojego narodu mogą tak postępować, jak oni postępują - mówił Kaczyński. W odpowiedzi manifestanci wołali: "Chcemy prawdy o Smoleńsku". - Tak, chcemy prawdy - odparł Kaczyński. - Chcemy prawdy, ale nie łudźmy się. Póki jest tutaj ten premier, póki jest jego kompania, to towarzystwo z boiska, póty prawdy się nie dowiemy. Potrzebujemy w Polsce nowej władzy i będziemy mieli nową władzę - powiedział Kaczyński. "Polacy zostali oszukani" Wcześniej, inaugurując manifestację, prezes PiS mówił: - Polacy zostali oszukani. Będziemy protestować przeciwko reformie i innym wydarzeniom, które mają miejsce w naszym kraju. Protestować będziemy przeciwko temu, by władza oszukiwała obywateli. Jak powiedział, celem manifestacji jest "powiedzenie, że się nie zgadzamy na to, żeby nas oszukiwano". - Kiedy zapytano, dlaczego ta reforma, choć celniejsze określenie to "skok na emerytury", nie została zapowiedziana przed wyborami, odpowiedziano szczerze: "bo byśmy przegrali wybory" - mówił Kaczyński. Jak podkreślił, to jest marsz "na tak dla Polski solidarnej, Polski sprawiedliwej, którą można zbudować". - Trzeba chcieć, trzeba mieć władzę, która nie jest zależna od możnych, władzę uczciwą, patriotyczną - podkreślił.