Tydzień temu rzecznik SLD Dariusz Joński informował, że Sojusz wystąpił na drogę prawną, aby "pokazać opinii publicznej oraz premierowi Donaldowi Tuskowi, że mogło dojść do złamania prawa oraz przekroczenia uprawnień przez ministra konstytucyjnego". Chodzi o zwrócenie się Gowina do sądu o przekazanie akt sprawy dotyczącej szefa Amber Gold Marcina P. Zdaniem części prawników minister i prezes gdańskiego sądu apelacyjnego, który udostępnił mu te akta, złamali aktualnie obowiązującą ustawę o ustroju sądów powszechnych. - W tej sprawie na razie trwa postępowanie sprawdzające; wystąpiliśmy o informacje do sądów i resortu sprawiedliwości - powiedział w piątek PAP rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Dariusz Ślepokura. W ubiegłym tygodniu podobne zawiadomienie do Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku złożyli posłowie Ruchu Palikota - Artur Dębski i Sławomir Kopyciński. W czwartek gdańska PA zwróciła się do prokuratora generalnego o skierowanie tego zawiadomienia do innej prokuratury. Jak uzasadniała gdańska prokuratura, z uwagi na fakt, że ewentualne postępowanie dotyczyłoby m.in. prezesa gdańskiego sądu apelacyjnego, przeniesienie sprawy pozwoliłoby uniknąć zarzutów o stronniczość. - To zawiadomienie zostanie przekierowane do prokuratury warszawskiej - powiedział rzecznik prasowy Prokuratury Generalnej, prok. Mateusz Martyniuk. Do kwestii występowania przez ministra o akta odniosła się w czwartek w przyjętym stanowisku Krajowa Rada Sądownictwa. - W trybie zewnętrznego nadzoru administracyjnego ustawa nie zawiera upoważnienia dla ministra do żądania przesyłania mu akt sądowych - oceniła Rada. Minister podkreśla, że ma prawo wglądu w akta. Wskazuje, że kwestię dostępu ministra do akt reguluje regulamin urzędowania sądów powszechnych, który ostatnio był modyfikowany w bieżącym roku. - Gdyby pozbawić ministra dostępu do akt sądowych, to nie mógłby sprawować nadzoru nad sprawnością postępowań, a także występować o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego - wskazywał Gowin.