O doniesieniu Stokłosy poinformował należący do biznesmena pilski portal. Na stronie www opublikowano skany dokumentu z pieczęciami poświadczającymi, że doniesienie trafiło do Prokuratury Rejonowej Warszawa-Wola 9 marca br. Zgodnie z prawem, prokuratura ma 30 dni na podjęcie decyzji, czy wszcząć formalne śledztwo czy też odmówić jego rozpoczęcia. Były senator i jeden z najbogatszych Polaków jest oskarżony m.in. o korumpowanie urzędników Ministerstwa Finansów, łamanie przepisów związanych z ochroną środowiska, mobbing wobec pracowników swych firm. Nie przyznaje się do winy. Jego proces ma ruszyć 1 kwietnia przed poznańskim sądem. Stokłosa pisze w doniesieniu, że w niemieckim oryginale pozwolenia na ekstradycję zapisano, iż nie przystał on na rezygnację z tzw. zasady specjalności, co gwarantowało, że nie będzie sądzony za żadne czyny ponad te, które zapisano w europejskim nakazie aresztowania, chyba że sam się na to zgodzi. W polskim tłumaczeniu, wykonanym przez tłumacza przysięgłego na potrzeby prokuratury, napisano - jak podnosi Stokłosa - że z zasady specjalności zatrzymany zrezygnował. Omyłka tłumaczki pozwoliła prokuraturze na postawienie Stokłosie dodatkowych zarzutów niezgodnie z prawem. Jak napisano w zawiadomieniu, tłumaczenie "zawierało treści fałszywe, istotnie zmieniające sytuację procesową osoby, której dotyczyła zgoda na ekstradycję". Z tego powodu działanie tłumaczki stanowiło ingerencję w treść dokumentu, który został przez nią przerobiony - napisano. Henryk Stokłosa przekazał informację na temat tego zawiadomienia także do ministra sprawiedliwości. W piśmie do Andrzeja Czumy domaga się wszczęcia wobec tłumacza postępowania przed Komisją Odpowiedzialności Zawodowej Tłumaczy Przysięgłych i wnioskuje, by ukarać go co najmniej 2-letnim pozbawieniem prawa wykonywania zawodu tłumacza przysięgłego. O błędach w tłumaczeniu w lutym napisały media. Zbadanie sprawy zapowiedziała wtedy warszawska Prokuratura Okręgowa, informując, że m.in. przesłucha tłumaczkę. W źródłach w prokuraturze ustalono wtedy, że jeśli informacje o błędzie potwierdziłyby się, za pośrednictwem polskiego sądu trzeba by występować do sądu w Niemczech o rozszerzenie zgody na ściganie także o dwa nowe zarzuty, które Stokłosa usłyszał po sprowadzeniu go do Polski.