Posłanka czuje się pokrzywdzona wypowiedziami Chlebowskiego, który zapowiadał usunięcie jej z klubu, po tym jak "Rzeczpospolita" napisała, że Staroń zarobiła kilkaset tysięcy złotych, bo ustawa nad którą pracowała pozwoliła jej uwłaszczyć lokal usługowy. Powołany przez Platformę zespół, który miał wyjaśnić tę sprawę orzekł w ubiegłym tygodniu - posiłkując się opiniami ekspertów - że zarzuty sformułowane przez "Rz" nie znajdują pokrycia w faktach. Prezydium partii zadecydowało, że nie ma powodu, aby wykluczać posłankę z klubu czy partii. "Rzeczpospolita" napisała w połowie września, że dzięki znowelizowanej ustawie posłanka uwłaszczyła w Olsztynie lokal usługowy na gruncie, który wart jest kilkaset tysięcy złotych, płacąc za niego jedynie 749 złotych. Posłanka od początku zaprzeczała twierdzeniom "Rz". Twierdziła, że została pomówiona. Pozwała do sądu "Rzeczpospolitą" i jej dziennikarza Mariusza Kowalewskiego twierdząc, że naruszono jej dobra osobiste. Tego samego dnia, kiedy w "Rz" ukazał się artykuł obciążający Staroń, Chlebowski zapowiedział, że złoży wniosek o usunięcie jej z klubu. - Mam nadzieję, że posłanka Staroń zostanie dzisiaj wyrzucona z klubu, a być może i z partii - powiedział Chlebowski dziennikarzom w Sejmie. Ostatecznie do wykluczenia Staroń nie doszło, a Platforma powołała trzyosobowy zespół, który miał zbadać sformułowane wobec niej zarzuty. - Stwierdziliśmy, że publikacja "Rz" nie ma pokrycia w faktach. Konsultowaliśmy się z ekspertami, nie dostrzegli żadnych działań posłanki niezgodnych z literą prawa - powiedział wiceszef klubu PO Grzegorz Dolniak, który uczestniczył w pracach zespołu. Jednak posłance to nie wystarcza. W oświadczeniu Staroń poinformowała, że żąda przeprosin od osób, "które bez weryfikacji tez przedstawionych w artykułach prasowych ferowały publiczne wyroki dyskredytujące (posłankę)". Staroń wyjaśniła, że będzie się domagać przeprosin od szefa klubu PO Zbigniewa Chlebowskiego i od senatora Łukasza Abgarowicza. - Pewne stwierdzenia nigdy nie powinny paść. Należało najpierw zweryfikować tezy zawarte w artykule "Rzeczpospolitej" - podkreśliła posłanka. Abgarowicz zadeklarował, że jest gotów przeprosić posłankę, choć - jak podkreśla - nigdy nie stwierdził jednoznacznie jej winy, a wypowiadał się w tonie warunkowym. - Mówiłem, że gdyby potwierdziły się zarzuty "Rz", to byłaby to rzecz niesłychana. Ale przeproszę, nie ma problemu - powiedział senator.