- Poprosiłem prawników sejmowych o przygotowanie projektu ustawy kompetencyjnej. Przekazałem ją do konsultacji członkom Prezydium Sejmu i premierowi. Na najbliższym posiedzeniu Konwentu Seniorów chcę przekazać to klubom, aby rozważyły, czy mogą wystąpić z inicjatywą ustawodawczą - powiedział dziennikarzom marszałek. Komorowski wyjaśnił, że projekt dotyczy relacji między najwyższymi organami państwa - prezydentem, rządem i parlamentem - w sprawach polityki europejskiej. - Chodzi o zapewnienie spójności i jedności tej polityki - dodał. Projekt, który chce zaproponować Komorowski, zakłada, że rząd będzie przygotowywał instrukcje w sprawach unijnych, a pozostałe organy państwa, wyznaczone do reprezentowania Polski wobec instytucji europejskich, będą musiały zajmować stanowisko zgodnie z przekazanymi dokumentami. - Dzisiaj nie ma takiej regulacji ustawowej, więc można a to grymasić na instrukcje, a to mówić, że one nie są ważne, nie są decyzją Rady Ministrów. Jak będzie ustawa, trzeba będzie ją wykonywać także pod ryzykiem złamania ustawy, a więc Trybunału Stanu - dodał marszałek. Jak zapewnił, nie jest to propozycja, która miałaby komukolwiek uszczuplić zakres władzy. Chodzi o to, by "wymusić jedność polityki państwa polskiego wobec instytucji europejskich". Zdaniem Komorowskiego ustawa kompetencyjna "ma ograniczyć pokusy różnego, czasami niebezpiecznego dla polityki państwa polskiego, interpretowania konstytucji". Zdaniem Komorowskiego projekt wskazuje także jednoznacznie "kto decyduje o tym, kto reprezentuje państwo polskie wobec konkretnych instytucji europejskich". Dopytywany, czy chodzi o rząd, odpowiedział: "jest zapis - zgodnie z konstytucją - że rząd tworzy i odpowiada za politykę zagraniczną Polski; prezydent, marszałkowie Sejmu i Senatu wspierają politykę rządową w tym zakresie". Według rzecznika klubu PiS Mariusza Błaszczaka, zaprezentowany przez marszałka pomysł wpisuje się w rzeczywistość opisaną jako "aksamitna dyktatura". - Chyba to jest projekt do tego zmierzający - powiedział Błaszczak. Zastrzegł, że nie wiadomo, czy projekt w ogóle zostanie przedstawiony. Według Błaszczaka, zapowiedź Komorowskiego może być bowiem - jak mówił - "tak jak często to bywało w przypadku PO, działaniem akcyjnym" i ma cel propagandowy w ramach "wojny z prezydentem". Na wniosek premiera Donalda Tuska Trybunał Konstytucyjny zajmuje się sporem kompetencyjnym między szefem rządu a prezydentem w sprawie reprezentacji Polski podczas szczytów unijnych. W październiku zeszłego roku Tusk zwrócił się do TK o rozstrzygnięcie, czy prezydent może samodzielnie decydować o udziale w szczycie Unii i prezentowaniu tam stanowiska Polski, czy też ostateczna decyzja w tej sprawie należy do szefa rządu. Podczas rozprawy przed TK 27 marca, przedstawiciele rządu przekonywali, że ostateczne ustalenie składu polskiej delegacji na szczyty UE należy do premiera. Według reprezentantów Lecha Kaczyńskiego, udział prezydenta w szczytach, bez zgody premiera, nie narusza konstytucji; kwestionowali też istnienie sporu kompetencyjnego w tej sprawie. TK odroczył rozprawę bezterminowo. Wniosek premiera do TK to pokłosie sporu między Lechem Kaczyńskim a Donaldem Tuskiem z października 2008 r. o skład polskiej delegacji na szczyt UE. Temperatura konfliktu była tak wysoka, że kancelaria premiera odmówiła prezydentowi samolotu rządowego, Lech Kaczyński poleciał do Brukseli wyczarterowanym samolotem.