"W demokratycznym państwie prawa można oczywiście nie zgadzać się z treścią uzasadnienia, podnosić merytoryczne argumenty czy komentować jego treść. Dyskredytowanie jednak sędziego czy potępianie go za to, że wykonuje swoje obowiązki jest działaniem nie do zaakceptowania przez Krajową Radę Sądownictwa" - czytamy w stanowisku 25-osobowej Rady złożonej z przedstawicieli sądów, Sejmu, Senatu, prezydenta oraz ministra sprawiedliwości. Jak przypomniała Rada, rolą sądu jest "wymierzanie sprawiedliwości i uzasadnianie orzeczeń w taki sposób, by były one jasne i zrozumiałe nie tylko dla stron, ale również dla opinii publicznej". "W sytuacji ujawnienia przez sąd w trakcie rozpoznawania sprawy okoliczności wskazujących na nadużycie prawa, sąd ma nie tylko prawo, ale wręcz ustawowy obowiązek (...) informować o takich nieprawidłowościach i wskazywać na kontekst, w jakim toczyło się postępowanie. Sędzia rozstrzygający daną sprawę w oparciu o akta i na podstawie przeprowadzonych dowodów posiada pełne podstawy do formułowania ocen i wyprowadzania wniosków znajdujących odzwierciedlenie w zgromadzonym materiale dowodowym" - stwierdza KRS. W stanowisku przywołano orzecznictwo Sądu Najwyższego, w którym podkreśla się, że sąd ma obowiązek odrzucić dowody zebrane niezgodnie z zasadami procedury. "W konsekwencji w każdej sprawie niezbędna jest ocena przez sąd przeprowadzonych dowodów i sposobu ich zbierania. W przekonaniu Krajowej Rady Sądownictwa sędzia Igor Tuleya w ustnym uzasadnieniu wydanego orzeczenia nie naruszył norm wynikających z przepisów prawa ani też z zasad etyki obowiązujących sędziego" - głosi konkluzja. Przesłane mediom stanowisko KRS dotyczące komentarzy na temat ustnego uzasadnienia wyroku wygłoszonego przez sędziego Igora Tuleyę w sprawie oskarżonego kardiochirurga Mirosława G. podpisała wiceprzewodnicząca Rady sędzia NSA Małgorzata Niezgódka-Medek. Jeszcze w poniedziałek szef Rady sędzia SN Antoni Górski przepraszał w imieniu środowiska sędziowskiego "wszystkie osoby, które poczuły się dotknięte porównaniem do okresu stalinowskiego". Takiego porównania sędzia Tuleya użył, mówiąc o metodach śledczych stosowanych w sprawie dr G. Górski ocenił, że takie porównanie było "niestosowne", ale jednocześnie zaznaczył, że nie jest to materia na postępowanie dyscyplinarne.