- Jestem zaskoczona tą tępotą. Uważam, że nieprawdą jest, iż im zależało na wyrzuceniu, oni chcieli przekształcenia PiS-u tak, żeby mógł zwyciężać - dodała. Według niej, w sytuacji, gdy jest tyle nowych zagrożeń dla Polski, osłabianie jedynej w zasadzie opozycji, jest nie do wybaczenia. - Zdyscyplinowana partia, której wizerunkiem jest taki mechaniczny aparat, nie zwycięża w wyborach, bo zwycięża się w mediach i potrzeba "tego czegoś". A Ziobro, przy wszystkich swoich wadach - widać to było w ciągu ostatnich dwóch dni - jest człowiekiem, który się nie wycofuje, tylko forsuje swoją rację, choć wie, że będzie musiał za to zapłacić. To jest człowiek, który jest jedną z twarzy IV RP, który pociąga wyobraźnię młodych ludzi - oceniła prof. Staniszkis. - Widziałam ostatni tydzień kampanii, kiedy to, co było zawsze siłą prezesa Jarosława Kaczyńskiego, wizja i wola, zostało wygaszone przez ten aparat, który nie chciał wygrywać. Błędy, które popełniono - zamykanie PiS-u, źle działająca młodzieżówka, wręcz odpychanie młodych ludzi - to wszystko wygląda, jakby się chciało trwać, a nie wygrywać. Polska potrzebuje czegoś innego - zauważyła. Prof. Staniszkis nie sądzi, żeby Ziobro, Cymański i Kurski chcieli zakładać nową partię. W tej chwili mają jeszcze trzy lata w Parlamencie Europejskim, który będzie w tej chwili jednym z najciekawszych miejsc na świecie, bo będzie próba wykorzystania Traktatu Lizbońskiego, żeby stworzyć coś, co będzie jego zaprzeczeniem - przejść od otwartego konstytucjonalizmu do federacji. - Gdy tutaj wrócą, nie będą musieli niczego zakładać, bo wrócą na zgliszcza - uważa prof. Staniszkis. Takie zamknięte partie się same zaduszą - zrobią się jałowe, nieinteresujące, działające na zasadzie inercji. Bez dyskusji, bez wolności wewnętrznej, bez sporów, bez prawa do ryzyka, nawet jak się coś powie błędnego, nie ma wspólnoty i to umiera".