Według Żaryna "struktury NATO i UE zaczynają coraz lepiej widzieć, co się dzieje na naszej granicy z Białorusią". - Widzimy też, że coraz więcej krajów, na przykład bliskowschodnich, także dostrzega działania reżimu białoruskiego. Spodziewamy się więc, że być może uda się ograniczyć napływ migrantów na Białoruś - powiedział rzecznik ministra-koordynatora służb specjalnych. Jak jednak zastrzegł, "nie zmienia to faktu, że reżim Łukaszenki nadal jest zainteresowany pozyskiwaniem nowych szlaków migracyjnych i nowych kierunków zapewniających kolejne fale migracji". Żaryn: To konflikt obliczony na długi czas - Wchodzimy w fazę konfliktu, kiedy każda doba zaczyna być podobna do drugiej. Mamy wciąż do czynienia z powtarzającymi się atakami grup cudzoziemców wspieranych przez służby białoruskie. Widzimy, że ten konflikt zaczyna być konfliktem obliczonym na zdecydowanie długi czas - ocenił Żaryn. Jak dodał, "do tej pory nie rozpoczęła się migracja ludzi z Afganistanu uciekających przed rządami talibów". - Spodziewamy się, że wiosną to może być duże wyzwanie dla państw Europy. Nie mamy zatem żadnych sygnałów świadczących o tym, żeby ten kryzys i cyniczna gra ludźmi została zakończona - powiedział. Żaryn zwrócił uwagę, że reżim białoruski wokół centrum logistycznego w Bruzgach niedaleko leżącej po polskiej stronie Kuźnicy tworzy "swoistą bazę noclegową dla migrantów, aby na podstawie takiej bazy wypadowej prowadzić działania destabilizujące naszą granicę". Wskazał, że wokół tej bazy powstaje "całe zaplecze, także gastronomiczne". - Przygotowywana jest infrastruktura na to, aby tych ludzi trzymać tam przez długi czas - zaznaczył. "Dochodzi do coraz większej agresywności cudzoziemców" Dlatego - jak mówił Żaryn - jest to wyzwaniem dla polskich służb strzegących granicy. - Spodziewamy się próby osłabienia czujności. Mamy do czynienia z wymagającym okresem dla naszych żołnierzy i funkcjonariuszy, którzy mają prawo być znużeni i zmęczeni tym konfliktem - powiedział rzecznik. Jak wskazał, "testowanie" polskiej odpowiedzi na kryzys może oznaczać również "cyniczną grę na wymęczenie naszych funkcjonariuszy i żołnierzy". - W ostatnim czasie dochodzi do coraz większej agresywności cudzoziemców, którzy podejmują akcje atakowania naszej linii granicznej. Oni dysponują sprzętem i wyposażeniem, które jest im dostarczane przez służby białoruskie (...) atakują oni naszych ludzi, używają gazu łzawiącego, kamieni, rzucają gałęziami, podejmują działania bezpośrednio zagrażające naszym żołnierzom i funkcjonariuszom - mówił Żaryn. Białoruś i Rosja obwiniają Polskę - Kolejną rzeczą, która budzi niepokój, jest coraz większa agresja państwowej propagandy białoruskiej i rosyjskiej - ocenił Żaryn. - Już nie tylko obarcza Polskę winą za ten kryzys graniczny, ale zaczyna coraz częściej pokazywać Polskę w ogóle jako kraj, który destabilizuje sytuację w Europie i NATO i w historii był odpowiedzialny za szereg konfliktów - powiedział Żaryn. Według niego ma to prowadzić "do budowania narracji, iż dalsza eskalacja konfliktu może być winą Polski". - Te działania propagandowe zarówno dla Rosji, jak i dla Białorusi, są niezmiernie ważne, one stają się czasami nawet podstawą do podejmowania decyzji politycznych, dlatego z pewnym niepokojem obserwujemy zachowania propagandystów rosyjskich i białoruskich, którzy coraz ostrzej atakują nasz kraj - powiedział rzecznik ministra-koordynatora służb specjalnych. Napięta sytuacja na granicy Od 2 września w związku z presją migracyjną w przygranicznym pasie z Białorusią w 183 miejscowościach woj. podlaskiego i lubelskiego obowiązuje stan wyjątkowy. Został on wprowadzony na 30 dni na mocy rozporządzenia prezydenta Andrzeja Dudy, wydanego na wniosek Rady Ministrów. Następnie Sejm zgodził się na przedłużenie stanu wyjątkowego o kolejne 60 dni. Do połowy przyszłego roku na odcinku granicy z Białorusią stanie stalowy płot zwieńczony drutem kolczastym i wzbogacony o urządzenia elektroniczne. Zapora o długości 180 km i 5,5 m wysokości powstanie na Podlasiu. Wzdłuż granicy zamontowane będą czujniki ruchu, kamery dzienne i nocne.