Stanisław Witkowski
W Krakowie zmarł Stanisław Witkowski. Był przyjacielem i współpracownikiem legendarnego Kuriera z Warszawy Jana Nowaka-Jeziorańskiego. W kwietniu skończył 91 lat - poinformowała jego córka Maria Zawistowska.
"Gdyby nie on, pozostałbym zwykłym człowiekiem. A dziś to ja zbieram odznaczenia i słowa uznania, podczas gdy on pozostaje w cieniu: Stanisław Witkowski. Jeden z najofiarniejszych i najodważniejszych ludzi, jakich spotkałem podczas wojny w polskim Podziemiu" - pisał o Witkowskim w 2003 r. w "Tygodniku Powszechnym" Nowak-Jeziorański.
Stanisław Witkowski porucznik AK, major Wojska Polskiego urodził się 20 kwietnia 1917 r. w Wielgie (powiat Lipno). Przed wojną studiował prawo na Uniwersytecie Jagiellońskim.
W czasie Kampanii Wrześniowej był trzykrotnie ranny. W lutym 1940 r. nawiązał kontakt ze Związkiem Walki Zbrojnej i początkowo przyjął pseudonim Ryś. Witkowski, pracując w biurze personalnym kolei na Dworcu Wschodnim w Warszawie, miał dostęp do przepustek kolejarskich.
Nowak-Jeziorański - jak sam wspominał - poznał Witkowskiego w 1942 roku w trakcie realizacji "Akcji N" (przerzut ludzi i materiałów propagandowych na tereny III Rzeszy), która wymagała od niego przedostawania się z Generalnej Guberni na tzw. ziemie zabrane (Śląsk, Wielkopolskę i Pomorze). To właśnie "Ryś" zaopatrzył Jeziorańskiego w kolejarskie mundury, legitymacje i przepustki graniczne. Jak się okazało był to początek długiej przyjaźni i współpracy w AK.
W 1943 r. ze względu na działalność w konspiracji Witkowski zmienił nazwisko na Tucholski (rodowe nazwisko matki, którego używał także długo po wojnie) i przyjął nowy pseudonim - Żbik.
"Do dziś nie wiem, jak umiał on czarować ludzi i nakłaniać ich do narażania na śmierć siebie i rodziny (...). Niestety, w końcu wpadł w zasadzkę zastawioną przez Gestapo w Toruniu (maj 1943 r.- red.). Był bity i torturowany. Nie tylko nikogo nie zdradził, ale - nie czekając na przygotowywaną przez nas próbę odbicia go z więzienia - uciekł z tego jednego z najgorszych i najbardziej strzeżonych więzień" - pisał Nowak-Jeziorański.
Sąd w Berlinie skazał go zaocznie na karę śmierci. Wyrok miał być wykonany 15 września. Witkowski zdołał jednak uciec w nocy z 7 na 8 września. Wrócił do Warszawy, brał udział w Powstaniu Warszawskim na Starym Mieście. Po jego upadku znalazł się w obozie przejściowym w Ożarowie. Został rozpoznany przez Gestapo i wywieziony do obozu koncentracyjnego w Stutthofie (w tym miejscu zginął jego ojciec). Przetransportowano go do obozu w Oranienburgu, z którego został uwolniony 3 maja 1945 r. przez wojska angielskie.
Witkowski po II wojnie światowej wyjechał do Anglii, skąd przeniósł się do Argentyny, a stamtąd do USA. Wrócił do Polski w 2002 r.
Pogrzeb Stanisława Witkowskiego - który ma się odbyć na warszawskich Powązkach - poprzedzi uroczyste pożegnanie w Krakowie. Terminy obu uroczystości nie zostały jeszcze ustalone.
INTERIA.PL/PAP