W poniedziałek (16 grudnia) w Senacie odbyła się debata "Ustawa o zaopatrzeniu emerytalnym funkcjonariuszy. Ocena skutków, możliwości zmiany", zorganizowana przez parlamentarzystów Lewicy z udziałem funkcjonariuszy, którzy zostali dotknięci skutkami ustawy. Lewica złożyła też w Sejmie projekt ustawy przywracający dawne świadczenia byłym funkcjonariuszom służb mundurowych, o czym poinformował na konferencji prasowej szef SLD wicemarszałek Sejmu Włodzimierz Czarzasty. W konferencji uczestniczył też wicemarszałek Senatu Michał Kamiński (PSL-Kukiz'15). Przed Sejmem odbył się również protest byłych pracowników służb mundurowych w sprawie tzw. ustawy dezubekizacyjnej, która od 1 października 2017 r. obniżyła ich emerytury i renty za okres "służby na rzecz totalitarnego państwa" od 22 lipca 1944 r. do 31 lipca 1990 r. Ustawa objęła kilkadziesiąt tysięcy osób: od funkcjonariuszy Urzędu Bezpieczeństwa po strażników granicznych. "To haniebne, zdumiewające i obraźliwe" We wtorek w radiowej Jedynce wicemarszałek Stanisław Karczewski przyznał, że widział konferencję w Senacie. Jak dodał, Senat nie jest odpowiednim miejscem na takie wydarzenia. "Przecież to nie jest miejsce, gdzie ta ustawa jest tworzona, no ale tam była konferencja z udziałem wicemarszałka Michała Kamińskiego. Zdumiony byłem, widząc go wśród polityków Lewicy" - dodał. Zdaniem Karczewskiego, "to haniebne, że w rocznicę masakry w kopalni Wujek organizowana jest taka konferencja w Senacie". "W Senacie, który 30 lat temu rodził i budował demokrację. To dla mnie zdumiewające i obraźliwe, również dla senatora" - oświadczył wicemarszałek Karczewski. Rzecznik rządu: Ustawa powinna nadal obowiązywać Głos w sprawie projektu Lewicy i demonstracji przed Sejmem zabrał również rzecznik rządu Piotr Müller. "To są osoby, które od wielu miesięcy protestują czy uważają za niesłuszne postanowienia ustawy dezubekizacyjnej. My uważamy, że ta ustawa nadal powinna obowiązywać" - podkreślił. Rzecznik rządu zaznaczył jednocześnie, że ustawa odbiera "nadwyżki emerytalne", czyli przywileje, które były przyznawane funkcjonariuszom aparatu państwowego PRL. "Dodatków, a nie całych emerytur - to jest ważne uściślenie" - podkreślił. Dodał, że jest to element realizacji "pewnej sprawiedliwości po przemianach ustrojowych z 1989 roku". "Oczywiście, zdajemy sobie sprawę z tego, że są przypadki indywidualne różnego rodzaju naprawdę dobrych zachowań, nawet pomocy opozycji wśród funkcjonariuszy, ale od tego są właśnie możliwości odwołania się w procedurze ściśle określonej w tej ustawie, aby taki przywilej emerytalny odzyskać" - zauważył Müller.