Stanisław Gawłowski zdecydował się we wtorek na uzupełnienie wyjaśnień, które składał podczas poprzedniej, środowej, rozprawy. Jak stwierdził, "umknęła mu" sprawa związana z dokumentem dotyczącym nieruchomości w Chorwacji, którą według prokuratury przyjął w charakterze łapówki od kołobrzeskiego przedsiębiorcy Bogdana K. Tłumaczenia senatora Jak wskazał senator, akt notarialny dotyczący nieruchomości, znaleziono w pokoju jego pasierba podczas przeszukania domu w Koszalinie. Pasierb - jak zaznaczył Gawłowski - trzyma w pokoju m.in. swoje dokumenty. "W trakcie rewizji, która odbywała się u mnie w domu, syn był obecny. Wniósł uwagę do protokołu sporządzonego przez prokuratora, z której jasno wynikało, że on jest właścicielem tego dokumentu" - powiedział Gawłowski. Podkreślał też, że relacje z byłym dyrektorem Zachodniopomorskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Szczecinie Tomaszem P. miały charakter tylko i wyłącznie służbowy. Senator zaznaczył, że P. podczas swoich zeznań wielokrotnie wyjaśniał, że Gawłowski nigdy nie wpływał na przetargi ani na specyfikacje dotyczące inwestycji. Wskazał także, że w stenogramach nagrań z podsłuchów nie ma ani jednego zdania, które świadczyłoby o tym, że Gawłowski oczekuje jakiegokolwiek zadośćuczynienia w zamian za przychylność przy rozstrzyganiu przetargów. Zarzuty Prokuratura Krajowa oskarża obecnego senatora o przyjęcie łapówek o wartości co najmniej 733 tys. zł: gotówki, nieruchomości w Chorwacji i dwóch luksusowych zegarków, m.in. w zamian za przychylność i pomoc przy załatwianiu wielomilionowych kontraktów na inwestycje Zarządu Melioracji. Miał też nakłaniać przedsiębiorcę Krzysztofa B. do wręczenia 200 tys. zł łapówki dyrektorowi Zarządu Melioracji. Pozostałe zarzuty dotyczą tzw. prania brudnych pieniędzy, ujawnienia informacji niejawnej i plagiatu w pracy doktorskiej. Po wyjaśnieniach Gawłowskiego sędzia Grzegorz Kasicki rozpoczął dalsze odczytywanie protokołów z przesłuchań senatora.