Do prezydenta trafił wniosek o wprowadzenie stanu wyjątkowego na terenach przy granicy Polski z Białorusią. Stan wyjątkowy zostanie wprowadzony natychmiast po tym, jak prezydenta wyda zgodę. Mariusz Kamiński tłumaczył, że drugim powodem (po sytuacji z migrantami na granicy) wprowadzenia stanu wyjątkowego jest rozpoczęcie manewrów wojskowych niedaleko polskiej granicy, w okolicach Brześcia. Kryzys na granicy. "Każde przekroczenie może skończyć się tragedią" - Musimy liczyć się z różnego rodzaju prowokacjami. Chodzi o bezpieczeństwo naszych mieszkańców i różnego typu osób, które w wyniku swojej naiwności, nieodpowiedzialności podejmują skandaliczne wręcz działania nad granicą, jak niszczenie instalacji granicznych i podchodzenie pod granicę - powiedział minister. - Każde przekroczenie granicy może zakończyć się tragedią. Wierzymy, ze nasze działania doprowadzą do ustabilizowania sytuacji na granicy. Ten miesiąc musi być bezpieczny - mówił Kamiński. - Wiele niebezpiecznych osób z bronią w ręku będzie po drugiej stronie granicy w najbliższych dniach. Stąd też uzasadnienie wprowadzenia stanu wyjątkowego - dodał. Stan wyjątkowy. Dlaczego go wprowadzono? Premier Mateusz Morawiecki tłumaczył, że decyzja o wprowadzeniu stanu wyjątkowego w przygranicznym pasie części województw podlaskiego i lubelskiego jest podyktowana troską o bezpieczeństwo państwa. Podobne ograniczenia wprowadziły Łotwa i Litwa. - Reżim Łukaszenki postanowił, poprzez transport ludzi z Iraku, wypchnąć ich na terytorium Polski, Litwy i Łotwy. W związku z napiętą sytuacją na granicy polsko-białoruskiej Rada Ministrów postanowiła wystąpić do prezydenta Andrzeja Dudy o wprowadzenie stanu wyjątkowego na okres 30 dni w przygranicznym pasie części województwa podlaskiego i województwa lubelskiego - poinformował premier. Pas ten obejmie 115 miejscowości w województwie podlaskim i 68 miejscowości w województwie lubelskim. - Reżim białoruski jest niebezpieczny, a każde niekontrolowane przekroczenie granicy może skończyć się incydentem o trudnych do przewidzenia konsekwencjach. Musimy powstrzymać te agresywne działania hybrydowe, które są prowadzone według scenariusza napisanego w Mińsku i u protektorów pana Łukaszenki - przekonywał premier Mateusz Morawiecki. Trwa kryzys na polsko-białoruskiej granicy Cudzoziemcy od ponad trzech tygodni koczują tuż przy granicy z Polską. Za koczowiskiem stoją białoruscy funkcjonariusze. Cudzoziemcy chcą się przedostać do Polski, czemu zapobiega Straż Graniczna, wspierana przez policję i wojsko. Mundurowi odgrodzili też obszar kilkuset metrów od granicy. Wolontariusze próbują się komunikować z cudzoziemcami za pomocą megafonu. Polska, Litwa, Łotwa i Estonia zarzucają Białorusi zorganizowanie przerzutu imigrantów na ich terytorium w ramach tzw. wojny hybrydowej. We wspólnym oświadczeniu premierzy Polski i krajów bałtyckich ocenili, że kryzys na granicach z Białorusią został zaplanowany i systematycznie zorganizowany przez reżim Alaksandra Łukaszenki. Wezwali też władze białoruskie do zaprzestania działań prowadzących do eskalacji napięć. Komisarz Unii Europejskiej ds. migracji Ylva Johansson oświadczyła w piątek, że sytuacja na granicy polsko-białoruskiej nie jest kwestią migracji, ale częścią agresji Łukaszenki na Polskę, Litwę i Łotwę w celu destabilizacji UE.