W połowie stycznia amerykański Departament Stanu i polskie MSZ poinformowały, że w dniach 13-14 lutego w Warszawie odbędzie się konferencja ministerialna w sprawie budowania pokoju i bezpieczeństwa na Bliskim Wschodzie. Iran uznał to za akt wrogości; tamtejsze MSZ wezwało charge d'affaires ambasady Polski, aby zaprotestować przeciw poświęconej głównie Iranowi konferencji. Decyzja zapadła kilka miesięcy temu Według MSZ, polski dyplomata przedstawił irańskiemu resortowi spraw zagranicznych założenia planowanej konferencji. Spychalski powiedział w poniedziałek w TVP, że "decyzja o tym, że będziemy współorganizowali szczyt zapadła już dobrych kilka miesięcy temu". "Przygotowania trwały dość długo. Polskie MSZ i departament stanu USA wspólnie ogłaszają w tym samym momencie, że będzie współorganizowany taki szczyt, w mediach pojawia się informacja, że my jesteśmy jakoś zaskoczeni. Nie wiem o co chodzi z tym zaskoczeniem" - oświadczył. Na pytanie, czy Polsce jest na rękę organizowanie konferencji, Spychalski odparł: "Jest nam na rękę organizowanie każdego szczytu, dlatego, że to pokazuje naszą rosnącą rolę w polityce międzynarodowej, naszą rosnącą siłę na świecie. Zawsze tak jest, że jeżeli ktoś staje się coraz silniejszy, to będzie atakowany na forum międzynarodowym" - zaznaczył. "Bardzo ważne wydarzenie" Zdaniem Spychalskiego, konferencja bliskowschodnia to "bardzo ważne wydarzenie skupiające przywódców i rządy kilkudziesięciu państw z całego świata". "Takie wydarzenia będą krytykowane, w szczególności ze strony tych państw, które nie są zainteresowane procesem pokojowym na Bliskim Wschodzie" - dodał. Podkreślił, że jest to konferencja dotycząca całego Bliskiego Wschodu, a nie tylko Iranu. "Część polityków, mediów, publicystów, próbuje narzucić taką narrację, że oto mamy do czynienia z konferencją antyirańską. To jest konferencja bliskowschodnia, ona dotyczy całego procesu pokojowego na bliskim Wschodzie, a nie tylko Iranu" - zaznaczył Spychalski.