O prawomocnym wyroku w tej sprawie poinformował w poniedziałek rzecznik Sądu Apelacyjnego w Katowicach sędzia Robert Kirejew. Wiosną 2012 r. już po zmroku Janusz S. prowadził ciągnik scania z wózkiem do przewozu drewna. Podczas jazdy naczepa uderzyła w jadący z naprzeciwka bus, którym wracali z pracy górnicy z kopalni Mysłowice-Wesoła. Wyrok w I instancji zapadł w październiku ub. roku przed Sądem Okręgowym w Bielsku-Białej. Poza karą pozbawienia wolności sąd zakazał oskarżonemu prowadzenia pojazdów mechanicznych przez 6 lat. Orzeczenie z pierwszej instancji zaskarżył obrońca oskarżonego. Sąd odwoławczy jednak w całości utrzymał wyrok sądu okręgowego, nie dopatrując żadnych błędów. Kluczowym dowodem obciążającym oskarżonego była opinia biegłych. Według nich, Janusz S. - właściciel firmy przewozowej i kierowca zawodowy - jechał zbyt szybko zestawem, który stwarzał zagrożenie dla innych uczestników ruchu. Prokuratura zwracała uwagę na zły stan techniczny ciągnika i naczepy. Według sądu naczepa nie powinna była w ogóle być używana - nie pasowała do ciągnika, były problemy z hamulcami, nie działało oświetlenie. Była też źle dołączona, przez co przy większej prędkości zachodziła na boki. Obrona argumentowała w trakcie procesu, że pojazd oskarżonego został dopuszczony do ruchu. Zezwolił na to diagnosta ze stacji obsługi, a Janusz S. ufał jego opinii, że sprzęt jest sprawny - przekonywał adwokat. Sprawa diagnosty, który w październiku 2011 r. dopuścił do ruchu uszkodzoną naczepę, trafiła do sądu w Cieszynie.