Jak poinformowała dziś rzeczniczka warszawskiej prokuratury okręgowej Monika Lewandowska, zażalenie jest w tej chwili przygotowywane i najpóźniej w piątek zostanie przesłane do sądu. Zgodnie z procedurą poprzez sąd okręgowy, który podjął nieprawomocną decyzję, trafi do warszawskiego sądu apelacyjnego. Właśnie w piątek mija termin, w jakim prokuratura miała złożyć zażalenie. - Po przesłaniu zażalenia poinformujemy, jaka jest jego treść - dodała Lewandowska. Zakajew jest ścigany przez Rosję międzynarodowym listem gończym pod zarzutem terroryzmu. Został zatrzymany przez policję w ubiegły piątek w Warszawie. Po decyzji sądu okręgowego w poniedziałek wyjechał do Wielkiej Brytanii, bo - jak tłumaczył - kończyła mu się ważność polskiej wizy. Zapewnił jednak, a jego mecenas Radosław Baszuk złożył w tej sprawie pismo w prokuraturze, że stawi się na każde wezwanie prokuratorów - w uzgodnionym terminie. Swoją decyzję o oddaleniu wniosku o areszt sąd uzasadniał tym, że zastosowanie wobec Zakajewa takiego środka w postępowaniu ekstradycyjnym "nie jest dopuszczalne i prowadziłoby w sposób oczywisty do naruszenia prawa obowiązującego Rzeczpospolitą Polską". Sędzia Piotr Schab powoływał się przy tym na fakt, że Wielka Brytania przyznała emigracyjnemu premierowi Czeczenii status uchodźcy. Argumentował, że dla oceny dopuszczalności wydania osoby ściganej przez Rosję konieczne jest wzięcie pod uwagę konsekwencji dla naszego kraju wynikających z faktu, że dana osoba ma przyznany przez inny kraj UE status uchodźcy. A - w jego ocenie - polegają one "na konieczności respektowania przez władze polskie powyższego rozstrzygnięcia Wielkiej Brytanii". W środę prokuratura otrzymała wniosek Rosji o ekstradycję Zakajewa. Jego wpłynięcie oznacza rozpoczęcie procedury ekstradycyjnej, w której warszawska prokuratura reprezentuje prokuraturę rosyjską. Postępowanie może trwać miesiącami. W jego ramach polski sąd nie orzeka o winie lub niewinności Zakajewa, ale czy jego ekstradycja jest dopuszczalna, czy nie. Jeśli sąd prawomocnie nie zgodzi się na ekstradycję, ta decyzja będzie ostateczna; jeśli zaś się zgodzi, ostateczną decyzję podejmie minister sprawiedliwości. Krzysztof Kwiatkowski nie ujawnia, jaką decyzję by wtedy podjął. Ekstradycji można odmówić m.in., gdy zarzucany danej osobie czyn nie jest ścigany w obu państwach; jeśli nie ma gwarancji, że w danym państwie nie zostaną złamane prawa oskarżonego, nie mógłby on liczyć na sprawiedliwy proces, a także - jeśli mogłaby zostać orzeczona lub wykonana kara śmierci (w Rosji jest moratorium na karę śmierci, ale istnieje ona w tamtejszym systemie prawnym). Ekstradycji można też odmówić gdy przestępstwo, w związku z którym żąda się wydania, ma np. charakter polityczny. Sąd może też wziąć pod uwagę, czy dana osoba ma status uchodźcy w innym kraju UE.