Lewica składa doniesienie do Europejskiego Urzędu ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych (OLAF), w związku z podejrzeniem popełnienia przestępstwa defraudacji środków unijnych z projektu "Lubuskie Bony Rozwojowe w subregionie zielonogórskim - edycja II". Firma Mejzy Future Wolves otrzymała dofinansowanie z Europejskiego Funduszu Społecznego i za uzyskane środki miała świadczyć usługi szkoleniowe dla 37 podmiotów. Zarząd województwa lubuskiego przeprowadził kontrolę działalności Future Wolves, która wykazała, że nie można zweryfikować czy usługi szkoleniowe, świadczone przez firmę, były adekwatne do wykazanych kosztów i czy w ogóle się odbyły. W związku z podejrzeniem popełnienia przestępstwa zarząd województwa złożył doniesienie do prokuratury. Sprawa Mejzy. "15. dzień wstydu" Lewica twierdzi, że organy ścigania nie podjęły działań w tej sprawie, ponieważ "PiS to dziś grupa trzymająca władzę za pomocą Mejzy", dlatego składa wniosek do OLAF. - Dziś jest 15. dzień wstydu i bezczynności polskiego wymiaru sprawiedliwości oraz premiera w sprawie wiceministra Łukasza Mejzy, który podejrzewany jest o bardzo poważne przestępstwa - powiedział poseł Maciej Kopiec. - Składamy doniesienie do Europejskiego Urzędu ds. Zwalczania Nadużyć Finansowych OLAF w sprawie kontroli wydatkowania środków unijnych. Tylko instytucje niezależne od pana Mejzy są w stanie sprawdzić, czy i w jakim stopniu złamał on prawo defraudując środki unijne - dodał. - Liczymy, iż teraz OLAF zajmie się interesami pana Mejzy i wyjaśni, w jaki sposób zostały wykorzystane - niezgodnie z naszymi podejrzeniami oraz podejrzeniami województwa lubuskiego - środki unijne na wsparcie dla przedsiębiorstw w okresie pandemii (...) Bezwstyd, bezkarność, tupet, hucpa i obrzydlistwo. Panowie, źle się bawicie, ale mamy nadzieję, że wasz czas się kończy i zajmą się wami organa ściągania, jak nie polskie to europejskie - stwierdziła z kolei Anita Kucharska-Dziedzic. Fundusze europejskie i nieuleczalnie chorzy Zarząd Województwa Lubuskiego skontrolował firmę Łukasza Mejzy po doniesieniach o drugiej spółce wiceministra, która miała się specjalizować w kosztownym leczeniu nowatorskimi metodami chorych na raka, Alzheimera czy Parkinsona. Jak twierdzi portal Wirtualna Polska, Mejza miał osobiście przekonywać potencjalnych pacjentów, w tym rodziców chorych dzieci, o skuteczności stosowanych przez firmę metod, które jednak zarówno w Polsce, jak i na całym świecie uznawane są za niesprawdzone i niebezpieczne. Według portalu interes Mejzy nie wypalił, za to pozostawił po sobie oszukanych pacjentów i ich rodziny. ZOBACZ: Cud Mejzy. To on wstał z wózka, żeby pokazać, że minister nikogo nie chciał oszukać Rzecznik prasowy ministra koordynatora służb specjalnych Stanisław Żaryn, pytany o tę sprawę pod koniec listopada, mówił, że służby specjalne znają doniesienia medialne w sprawie interesów wiceministra Mejzy i wypełniają swoje obowiązki. Z nieoficjalnych informacji radia ZET wynika, że Mejza został wezwany w czwartek na godz. 9:30 do delegatury Centralnego Biura Antykorupcyjnego przy ulicy Poleczki w Warszawie. Łukasz Mejza twierdzi, że medialne doniesienia o jego działalności to "największy po 1989 r. atak polityczny".