Orzeczenie Sądu Apelacyjnego jest ostateczne, nie przysługuje od niego odwołanie, kończy zatem sprawę spornego spotu z lodówką. oskarżał Platformę o przedstawianie w spocie nieprawdziwych danych na temat podwyżki cen w ostatnim roku. W 30-sekundowym spocie wykorzystała fragmenty telewizyjnego wystąpienia premiera , który mówi, że "sytuacja w naszym kraju poprawia się", a rok 2006 "to najlepszy rok ostatniego siedemnastolecia". Z tymi słowami premiera zestawiono informacje o podwyżkach cen m.in. gazu, energii elektrycznej, ziemniaków, marchewki, mleka, mąki i cebuli. Na koniec, gdy pokazywany jest premier, na ekranie pojawia się czerwony napis "oszukali". PiS argumentował, że jego partia zweryfikowała w dane o wysokości podwyżek. Z danych GUS wynika, że PO podała nieprawdziwe informacje dotyczące cen ziemniaków, cebuli, marchwi, mąki, jabłek, kawy, mleka, oleju rzepakowego - podwyżki cen tych produktów były mniejsze niż podawała Platforma. Z kolei - jak napisano w orzeczeniu Sądu Apelacyjnego - PO tłumaczyła, że dane pochodziły od handlowców i z giełd towarowych. 10 listopada Sąd Okręgowy zakazał PO emisji reklamówki, argumentując, że zawiera nieprawdziwe informacje. Po pięciu dniach Sąd Apelacyjny w Warszawie uchylił ten wyrok, uzasadniając decyzję zakończeniem kampanii wyborczej do rad i sejmików. Po tej decyzji PiS ponownie zaskarżyło spot w trybie wyborczym, argumentując, że nadal trwa kampania przed II turą wyborów wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. 17 listopada Sąd Okręgowy ponownie zakazał PO emisji spornego spotu. PO odwołała się od tego wyroku, ale sąd uznał, że zażalenie Platformy zostało złożone po upływie 24-godzinnego terminu, obowiązującego w trybie wyborczym. Sprawa nie dotarła zatem w ogóle do sądu II instancji. Platforma odwołała się jeszcze raz. Powołała się na przepis ordynacji samorządowej, który stanowi, że jeśli końcowy termin złożenia odwołania wypada w sobotę lub w dzień wolny od pracy przyjmuje się, że można je złożyć pierwszego roboczego dnia po tym dniu. Tak właśnie było w tym przypadku - 24-godzinny termin przewidziany na złożenie odwołania upływał w sobotę, a zatem - zgodnie z ordynacją - odwołać się można było jeszcze w poniedziałek, co zrobiła Platforma. Sąd Okręgowy rozpatrując ponownie sprawę uznał, że PO nie przekroczyła terminu, co otworzyło możliwość rozpatrzenia odwołania. Sprawą zajął się zatem Sąd Apelacyjny, który zmienił postanowienie Sądu Okręgowego. W uzasadnieniu stwierdzono, że treść spotu z lodówką "w żadnym razie nie jest bezpośrednio związana" z wyborami wójtów, burmistrzów i prezydentów miast. W spocie nie są przedstawieni, ani wymienieni kandydaci na prezydenta, nie jest dokonywana ich ocena, spot nie zawiera żadnych informacji na ich temat - orzekł sąd. Zdaniem sądu, "wnioskodawca nie wykazał, że przynależność kandydatów do partii politycznych ma wpływ na przebieg kampanii wyborczej kandydatów na prezydenta". Sekretarz generalny PiS pytany o decyzję Sądu Apelacyjnego powiedział w piątek, że jest dla niego oczywiste, że spot z lodówką był "kłamliwy i nierzetelny", a sąd w swoim orzeczeniu nie odnosił się do meritum sprawy. Podkreślił jednocześnie, że nie do końca zrozumiałe jest dla niego stwierdzenie, że spot nie naruszył dóbr kandydatów PiS, którzy biorą udział w II turze wyborów samorządowych. Podkreślił, że tylko na stanowiska prezydentów i burmistrzów miast PiS rekomenduje ponad 100 osób. Decyzja Sądu Apelacyjnego oznacza, że PO nie musi przepraszać PiS, prostować zawartości spotu, ani wpłacać 10 tys. zł na rzecz Caritas Polska (co nakazał jej wcześniej Sąd Okręgowy). Szef PO Donald Tusk powiedział na piątkowej konferencji prasowej, że z reguły stara się nie komentować wyroków sądów, zwłaszcza w kampanii wyborczej. Zapowiedział natomiast, że Platforma po wyborach samorządowych wróci do sprawy wzrostu cen żywności. - Będziemy proponowali rzetelną debatę na temat tego, co stało się z cenami podstawowych artykułów żywnościowych i tego, jak można pomóc najuboższym ludziom w Polsce zażegnać skutki "kryzysu drożyźnianego", który będzie najdotkliwiej odczuwany w pierwszych miesiącach zimy - powiedział Tusk. Zaznaczył, że sprawa ta powinna być przedmiotem współpracy między rządem a opozycją, a nie "bronią przeciwko sobie".