Sprawa śmierci Grzegorza Przemyka trafiła do Sądu Apelacyjnego już po raz czwarty. Jak dotąd, sądy I instancji cztery razy uniewinniły Ireneusza K. od stawianego mu zarzutu, ale w wyniku apelacji sprawa wracała do ponownego osądzenia. I tym razem po wyroku Sądu Okręgowego w Warszawie, który w styczniu tego roku uznał, że nie można przypisać oskarżonemu udziału w pobiciu Przemyka, prokurator i oskarżyciel posiłkowy domagali się ponownego procesu. Sprawa wraca na wokandę ponownie, już po raz piąty, ponieważ sąd uznał że konfrontacje między głównym świadkiem w tej sprawie a milicjantami, którzy w czasie pobicia Przemyka byli w komisariacie, zostały przeprowadzone jak to określono "z rażącym uchybieniem procedury". Uznano też, że materiał dowodowy nie został oceniony w całości. Grzegorz Przemyk, 19-letni maturzysta, został śmiertelnie pobity w Warszawie maju 1983. Zmarł w tajemniczych okolicznościach po przewiezieniu na komisariat milicji. Rok później, w procesie sterowanym przez PRL-owskie władze, z zarzutów oczyszczono milicjantów, podejrzewanych o ciężkie pobicie chłopaka. Od czasu upadku komunizmu, czyli od 15 lat, wymiar sprawiedliwości próbuje osądzić sprawców tej zbrodni.