Jednym z głównych problemów w ustaleniu ostatecznego przeznaczenia i rzeczywistej wielkości poszczególnych obiektów kompleksu Riese w Górach Sowich jest szczątkowa ilość dostępnych źródeł na ten temat. Mimo upływu 65 lat od zakończenia II wojny światowej, zmiany sytuacji geopolitycznej, otwarcia licznych zastrzeżonych do tej pory zasobów archiwalnych, nie udało się dotrzeć do oryginalnej dokumentacji niemieckiej "Olbrzyma". Na przestrzeni kilku ostatnich dekad pojawiło się co prawda wiele jej tropów, lecz żaden nie okazał się przełomowy. W świetle licznych hipotez mogła zostać ona skutecznie ukryta, zniszczona, bądź tkwi w zapomnieniu, w którymś z archiwów, najpewniej gdzieś w Rosji. Tam też wiedzie pośredni ślad, którym tym razem podążymy. Rok 1964 był dla tematyki związanej z Riese szczególny. Sowiogórskie podziemia pojawiały się ma łamach prasy ogólnopolskiej niezwykle często, co było związane, m.in. z wyprawą do kompleksów zorganizowaną przez Główną Komisję Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce (GKBZHwP) pod przewodnictwem doktora Jacka Wilczura oraz ekspedycją kierowaną przez por. Bohdana Świątkiewicza - dziennikarza "Żołnierza Wolności" - wspartą logistycznie przez Śląski Okręg Wojskowy. Akcje stały się równocześnie niezwykłym wydarzeniem medialnym komentowanym w ówczesnych mediach. Pojawiły się dziesiątki artykułów opisujących podziemia Riese oraz liczne apele o kontakt, kierowane do osób, których los w trakcie II wojny światowej zetknął w jakikolwiek sposób z Górami Sowimi. Odzew był spory, pojawiali się nowi świadkowie - głównie byli więźniowie Arbeitslager Riese oraz robotnicy przymusowi. Mnożyły się relacje osób, które słyszały, widziały, bądź wiedziały i chciały się tym podzielić z dziennikarzami. Jakość informacji była oczywiście różna, niemniej, było ich rzeczywiście sporo. Wśród nich jedna z relacji do dziś wydaje się niezwykle interesująca. W jednym z artykułów opublikowanych na łamach wspomnianego już "Żołnierza Wolności" (z 29 V 1968 r.), ukazała się relacja o pewnym podporuczniku, który przybył w Góry Sowie ok. roku 1947, dysponując dokładnymi planami podziemi. Bohdan Świątkiewicz - dziennikarz ww. gazety - zwrócił się z apelem do czytelników pamiętających oficera, bądź go znających, o kontakt z redakcją. Apel ten zresztą powtórzyły również i inne redakcje ogólnopolskie zainteresowane tematem. Jakież było zdziwienie Świątkiewicza, gdy niedługo później osobiście zatelefonował do niego niejaki Jan Radek - "pracownik jednej z wrocławskich instytucji" - opowiadając o odnalezieniu części dokumentacji obozowej z AL Riese, ale ani słowa nie wspomniał o jakichkolwiek planach podziemi, które miały być w jego posiadaniu. Tymczasem, niezależnie, do warszawskiego "Expressu Wieczornego" zgłosił się inny były oficer - w latach 40. porucznik WP, niejaki Włodzimierz Furyk: "W maju 1945 r. pełniąc służbę w okolicach Zgorzelca, w lasach na zaminowanej polanie, znalazłem trzy ukryte samochody ciężarowe marki Opel Blitz. Samochody były wypełnione ładunkiem skrzyń, w których znajdowała się cała dokumentacja, mapy i plany robót podziemnych i fortyfikacji Walimia, Wałbrzycha, Zgorzelca, Nowej Rudy, Kętrzyna, Kłodzka, Kamieńca, Starogardu Szczecińskiego, Kędzierzyna, Wrocławia i wielu innych miejscowości. Zgodnie z rozkazem, posegregowaną wg rejonów dokumentację przekazałem komendanturom wojennym miast: Legnicy, Szczecina, Wrocławia i Krakowa. Plany podziemi w Walimiu obejmowały również tereny Pełcznicy, Kłodzka, kopalni Nowa Ruda. Według posiadanych informacji z tego okresu, do prac w tych miejscowościach hitlerowcy użyli jeńców wojennych z obozu 21 B w Starogardzie Szczecińskim oraz ze Skoczowa. Jeńcy tego obozu byli również zatrudnieni przy budowie próbnej wyrzutni torped na jeziorze, w pobliżu Stargardu Szcz." (Węsierski Bohdan "Nie tylko Walim" [w:] "Express Wieczorny" 2/3 VIII 1964, nr 184).