Dwaj kluczowi dla śledztwa w sprawie porwania i zabójstwa Krzysztofa Olewnika funkcjonariusze: wicedyrektor Centralnego Biura Śledczego i szef policyjnej grupy dochodzeniowej inspektor Dariusz Rudy oraz naczelnik Biura Spraw Wewnętrznych z Olsztyna (jego nazwisko musi pozostać w tajemnicy), odchodzą z policji. I to w chwili, kiedy odnajdują się być może przełomowe dla sprawy dowody. "To cios dla ciągłości postępowania. Pracę tych policjantów oceniamy bardzo wysoko, dzięki nim odnaleziono ważne dokumenty" - mówi "Rzeczpospolitej" mecenas Ireneusz Wilk, pełnomocnik rodziny Olewników. Specjalna policyjna grupa kierowana przez inspektora Rudego od dwóch lat wraz z prokuratorami z Gdańska pracuje nad jedną z najbardziej tajemniczych spraw ostatnich dekad. Ustala m.in., czy za lokalnymi bandytami, którzy porwali Olewnika, ktoś stał. W tym czasie zdobyto nowe dowody, m.in. wskazujące, że porwanie wyglądało inaczej, niż ustalili śledczy w 2006 r.: Krzysztof nie został uprowadzony z domu. Druga policyjna grupa kierowana przez szefa olsztyńskiego BSW bada błędy policjantów, którzy nieudolnie poszukiwali porwanego. To ona kilkanaście dni temu odnalazła w Komendzie Wojewódzkiej w Radomiu akta operacyjne, które mogą być istotne dla sprawy. W śledztwie może więc nastąpić przełom. Tymczasem z pracy odchodzą szefowie obu policyjnych grup. Dlaczego? Jak "Rzeczpospolita" dowiedziała się nieoficjalnie, Rudy przechodzi do CBA w Szczecinie. Niemal w tym samym czasie na emeryturę odchodzi szef grupy BSW. "Jednego podkupiło CBA, drugi idzie na emeryturę i obie grupy zostały bez dowódców. To może się odbić na śledztwie" - mówią "Rz" policjanci. "Jestem zaniepokojony, że odchodzą kluczowi policjanci badający sprawę Olewnika. Będę się starał wyjaśnić, czy robią to z własnej woli, czy może są jakieś inne powody - mówi "Rzeczpospolitej" poseł Andrzej Dera, wiceszef sejmowej komisji śledczej ds. Olewnika.