Wojskowy Sąd Okręgowy kontynuuje proces, w którym prokuratura oskarżyła siedmiu żołnierzy. W wyniku ognia do zabudowań 16 sierpnia 2007 roku na miejscu zginęło sześć osób cywilnych - dwie kobiety i mężczyzna oraz troje dzieci. Trzy osoby zostały ciężko ranne. Plut. Tomasz Borysiewicz (zgadza się na podawanie danych), odnosząc się do aktu oskarżenia, oświadczył przed sądem, że prokuratura konsekwentnie podaje, iż w wyniku ostrzału ucierpiało Nangar Khel, gdy tymczasem pocisk uderzył w Shah Mardan. Jak zaznaczył, miejsce ostrzału potwierdziła komisja m.in. z udziałem miejscowego afgańskiego gubernatora. - Ostrzelanie wioski, a przypadkowy pocisk w jedno zabudowanie, to jednak różnica - mówił. Na nieścisłość zwrócił uwagę też inny z oskarżonych, chor. Andrzej Osiecki (również zezwala na podawanie danych), który wskazał, że ciężko ranna w wyniku ostrzału ciężarna kobieta w akcie oskarżenia nosi dwa różne nazwiska. W środę sąd odczytuje wyjaśnienia złożone w śledztwie przez oskarżonych. Do tej pory przed sądem obszerne wyjaśnienia złożył jedynie oskarżony dowódca kpt. Olgierd C. Zaprzeczył w nich m.in., że wydał polecenie ostrzelania zabudowań cywilnych. Pozostali oskarżeni, których do tej pory zapytał sąd, nie przyznają się do winy i odmawiają na obecnym etapie procesu składania wyjaśnień i odpowiedzi na pytania. Jak powiedział obrońca jednego z nich, mec. Piotr Dewiński, szerszych oświadczeń oskarżonych żołnierzy będzie można być może oczekiwać po przesłuchaniu przed sądem świadków oskarżenia. - Będą świadkowie, postępowanie dowodowe i wtedy dopiero będzie można odnieść się do całości - dodał. Sześciu z oskarżonych grozi kara dożywotniego więzienia, wobec jednego sąd może orzec nawet 25 lat więzienia.