Według piotrkowskich śledczych z treści artykułu wynikało, że ks. Bochyński może mieć informacje o konkretnych przypadkach kontaktów seksualnych osób dorosłych z osobami poniżej 15. roku życia. Jak poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Piotrkowie Trybunalskim Witold Błaszczyk, główny wątek sprawy trafił do łódzkiej prokuratury, ponieważ piotrkowscy prokuratorzy nie znaleźli żadnych dowodów ani poszlak potwierdzających, że tego rodzaju zabronione czyny miały miejsce na terenie Piotrkowa. - Ale już, jeśli jakieś czyny tego rodzaju miały miejsce, to miały one miejsce na terenie Łodzi, konkretnie na terenie dzielnicy Polesie, kiedy to duchowny pracował w jednej z tamtejszych parafii - powiedział Błaszczyk. Zaznaczył jednak wyraźnie, że piotrkowscy śledczy "nie przesądzają, czy miały one miejsce, czy nie". "Doniesienie do prokuratury złożyła matka chłopca" Szefowa Prokuratury Rejonowej Łódź-Polesie Małgorzata Szcześniak-Bauer w poniedziałkowej rozmowie z PAP potwierdziła, że sprawa trafiła właśnie do prokuratury. Przyznała, że w 1999 roku prowadzone już było postępowanie przygotowawcze wobec duchownego, a dotyczyło ono "innych czynności seksualnych", jakich miał dopuścić się wówczas wobec 16-latka. Doniesienie do prokuratury złożyła matka chłopca. Jak powiedziała prokurator, postępowanie jednak umorzono. Dodała, że obecnie śledczy będą analizować materiały przesłane przez piotrkowską prokuraturę i po zapoznaniu się z nimi podejmą decyzję, co dalej z postępowaniem. "Same dzieci wchodziły do łóżek dorosłych" W wywiadzie dla tygodnika "Tydzień Trybunalski" ks. Bochyński, pytany m.in. czy dorosły człowiek może powiedzieć, że ma problem, bo dzieci go prowokują, odpowiedział: "trzeba by porozmawiać z ludźmi, którzy w życiu tego doświadczyli". "Nie wiem, o jakim czasie bycia dzieckiem mówimy, bo jeżeli mówimy o dziecku 3-letnim (bo i takie przypadki pedofilii miały miejsce), to dotyczyły one rodzin, bo pod ich ścisłą opieką znajduje się wtedy dziecko. Ale mamy i dzieci 10-letnie, trochę starsze i znam przypadki, gdzie ich życie intymne potrzebowało wcześniejszego zaspokojenia. Same dzieci wchodziły do łóżek dorosłych, chcąc być spełnionym. I to był wybór dziecka" - mówił. W związku z wywiadem piotrkowska prokuratura wszczęła czynnościami sprawdzające. Przesłuchano duchownego w charakterze świadka, który odpowiedział na kilka pytań, na inne nie udzielił odpowiedzi, powołując się na prawo kanoniczne zakazujące udzielania informacji o faktach, o których dowiedział się podczas spowiedzi. W charakterze świadka przesłuchano również posłankę PO Elżbietę Radziszewską. Przesłuchanie parlamentarzystki to konsekwencja jej wypowiedzi w mediach. W jednym z programów telewizyjnych mówiła, że docierały do niej sygnały, iż ksiądz Bochyński sam dopuszczał się czynów pedofilskich. Jak powiedział w poniedziałek Błaszczyk, po przekazaniu łódzkim śledczym głównego wątku sprawy piotrkowska prokuratura nadal prowadzi kilka postępowań ws. księdza. Dotyczą one ewentualnych kontaktów seksualnych księdza z nieletnimi. Doniesienia w tej sprawie zostały złożone przez jednego z posłów Twojego Ruchu i SLD. Kolejne zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa wpłynęło od mieszkańca Torunia, według którego duchowny poprzez swoje wypowiedzi propaguje pedofilię. Mieszkańcy złożyli doniesienie Piotrkowska prokuratura prowadzi jeszcze jedno postępowanie. Mieszkańcy Piotrkowa Trybunalskiego złożyli zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez poseł Radziszewską. Według nich, "jeśli posiadała wiedzę o kontaktach seksualnych księdza Bochyńskiego z nieletnimi, to powinna powiadomić prokuraturę". - Skoro nie powiadomiła, to nie dopełniła obowiązków urzędniczych. Jeśli nie posiadała, a powiedziała to w mediach, że ksiądz dopuszcza się takich stosunków, bo do niej docierały takie informacje, to pomówiła księdza. Sprawa została przekazana do Warszawy, bo wypowiedź poseł na temat duchownego miała miejsce w stolicy, ale została ponownie przekazana do Piotrkowa.