Sprawą tzw. kanibali z Łaska w Zachodniopomorskiem żyła cała Polska. Był to pierwszy po wojnie proces, podczas którego oskarżonym zarzucano zjedzenie ludzkiego mięsa. W 2002 roku pięciu znajomych miało porwać, a później poćwiartować, upiec na ognisku i zjeść fragmenty ciała mężczyzny. - Ktoś miał rzucić pomysł, by zjeść to ciało. Pokroili na kawałki i nadziewali na patyki tak, jak to się robi na ognisku, jak się nadziewa kiełbasę. Zjedzenie wspólne ciała ofiary miało związać całą ekipę tajemnicą milczenia - mówi Jarosław Miłkowski, dziennikarz "Gazety Lubuskiej". Sprawa od początku była bardzo skomplikowana. Wyszła na jaw po 15 latach od rzekomego zdarzenia. Policjanci wpadli na jej trop po otrzymaniu tajemniczego maila, w którym była opisana. Autorem miał być Zbigniew B, jeden z mężczyzn biorących w niej udział. Problem w tym, że był on alkoholikiem od lat leczącym się psychiatrycznie. - Opowiadał, że UFO widział, a potem na tle religijnym też dużo rzeczy. Na przykład, że jest apostołem Piotrem, że się wybiera do Nieba i mojego męża też zabierze - tłumaczy Katarzyna Andrzejczak, siostra Zbigniewa B. Wiadomość od... zmarłego? Dodatkowo wątpliwości budzi fakt, że gdy wysłano wiadomość, Zbigniew B... od kilku lat nie żył. Mimo to policjanci potraktowali ją poważnie i przystąpili do działania, założono między innymi podsłuchy mężczyznom wymienionym w donosie. Treści niektórych rozmów miały wskazywać, że do zbrodni faktycznie doszło. - Płakałem jak dziecko. Opluli go k****, smażyli na tym ognisku. Ja mówię, nic k**** nie będę jadł. No, gdzie człowieka jeść? - miał mówić podczas podsłuchanej rozmowy jeden z oskarżonych, Rafał O. Nie ustalono jednak najważniejszego - kto miał zostać zabity i zjedzony. Śledczym nie tylko nie udało się znaleźć ciała, ale też nawet ustalić tożsamości ofiary. Mimo to zdecydowano się aresztować mężczyzn i postawić przed sądem. - Jezioro było ponoć dwa razy przeszukiwane. Jakąś czaszkę znaleźli z II wojny światowej, kobiety, tak coś tam pisali. Nic poza tym - mówi Robert Majcher. Skazany na 25 lat utrzymuje, że jest niewinny Robert Majcher, którego oskarżono o bycie pomysłodawcą zbrodni, został skazany na 25 lat więzienia. Pozostałych mężczyzn uniewinniono. Sąd stwierdził, że nie są winni zabójstwa, a zarzuty zbezczeszczenia zwłok już się przedawniły. Pan Robert i jego bliscy zapowiedzieli apelację. - Ja nigdy nie jadłem ludzkiego mięsa. To jest największa głupota, jaką kiedykolwiek w życiu słyszałem - mówi Robert Majcher. Mimo tak poważnego wyroku, sąd zadecydował, że mężczyzna może czekać na apelację na wolności. Więcej już o 19:30 w programie Państwo w Państwie w Polsacie i Polsat News.