Chodzi o wyniki kontroli projektu "Lubuskie Bony Rozwojowe w subregionie zielonogórskim - edycja II" dokonanej przez Departament Europejskiego Funduszu Społecznego. "Kontrola objęła m.in. weryfikację zgodności realizacji projektu z jego założeniami określonymi w umowie oraz załączonym do niej wnioskiem o dofinansowanie. W związku z informacjami medialnymi szczegółowej kontroli poddano usługi świadczone przez firmę Future Wolves Łukasz Mejza" - podano w komunikacie opublikowanym na stronie lubuskiego samorządu. Zarząd Województwa podjął decyzję o zawiadomieniu prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. "W toku kontroli ustalono, że Agencja Rozwoju Regionalnego, która jest wyłonionym w konkursie beneficjentem projektu nie ma materiałów pokazujących, jak wyglądały szkolenia, w związku z czym nie można zweryfikować, czy usługa była adekwatna do kosztów" - czytamy. Wątpliwości w przeprowadzaniu szkoleń Jak podano, nie można również potwierdzić uczestnictwa w szkoleniach w przypadku 18 osób. "Wykazano brak materiałów szkoleniowych udostępnionych na platformie szkoleniowej, co utrudnia zweryfikowanie zakresu szkolenia. Wątpliwości budzi sposób przeprowadzenia szkolenia - logowania w godzinach nocnych przez uczestników, logowania rozpoczynające się jednego dnia a kończące kolejnego, realizacja poszczególnych modułów szkolenia w czasie znacznie krótszym niż przewidziano w informacji o usłudze" - wymieniono. "Obecnie zakończono większość czynności kontrolnych w siedzibie beneficjenta" - dodano. Informacja pokontrolna będzie sporządzona do 15 grudnia. Narastają kontrowersje wokół Łukasza Mejzy To kolejne kontrowersje wokół Łukasza Mejzy. Jak podała Wirtualna Polska, Łukasz Mejza m.in. założył w przeszłości firmę, która miała się specjalizować w leczeniu nieuleczalnie chorych dzieci. Dziennikarze twierdzą, że polityk osobiście przekonywał opiekunów i rodziców najmłodszych. Metody proponowane przez firmę są jednak uznawane za niesprawdzone i niebezpieczne. To tylko jedna z kilku spraw opisanych przez portal. Polityk odcina się od wszystkich zarzutów. Sprawa wiceministra sportu jest na tyle gorąca, że na pytania dotyczące Łukasza Mejzy na konferencjach prasowych musi odpowiadać sam premier. - Analizujemy wszystkie informacje. One muszą zostać zweryfikowane. Także wszystkie nowe informacje, które są publikowane - przekazał dziennikarzom Mateusz Morawiecki. - Proszę o cierpliwość. Gdy zostaną one przeanalizowane przez stosowane służby, dopiero wtedy mogą być podejmowane decyzje - dodał. Z nieoficjalnych informacji, które uzyskaliśmy wynika, że wiceminister sportu wytłumaczył się premierowi: - Rozmawiali. Mejza mówił o zamachu na większość rządową. Przekonywał, że jeżeli zrezygnowałby z mandatu poselskiego, poseł Zbigniew Ajchler zrobi to samo, a opozycja zyska większość - tłumaczy źródło Interii.