"Jeden z sonarów, który był używany do przeprowadzenia poszukiwań na Warcie zarejestrował w rzece obiekt przypominający ciało człowieka. Nie został on wyłowiony, gdyż operatorzy sonaru mimo ogromu pracy jaki został przez nich włożony w analizowanie materiału, nie dysponowali odpowiednim oprogramowaniem umożliwiającym precyzyjne określenie wymiarów tego obiektu" - czytamy na profilu. "Dzięki współpracy ze swoimi kolegami z zagranicy grupa poddała ten zapis szczegółowej analizie. Dziś można potwierdzić, że ze względu na wymiary (długość to około 160 centymetrów) oraz ogólny wygląd jest to ciało człowieka - nie wiemy czy Ewy. Wiemy tylko, iż jest to ciało, którego nie ma już w tym miejscu i nie zostało wyłowione" - kontynuuje brat Ewy Tylman, który prowadzi wspomniany profil. "W niedługim czasie będą przeprowadzane kolejne działania mające na celu lokalizację tego ciała oraz jego wyłowienie" - dodaje. Przypomnijmy, że Ewa Tylman zaginęła w Poznaniu 23 listopada około godz. 3:30. O godzinie 2:12 Tylman wyszła z klubu Mixtura przy ul. Wrocławskiej w Poznaniu w towarzystwie Adama Z., udając się w stronę mostu św. Rocha. W trakcie postępowania Adam Z. usłyszał zarzut zabójstwa z zamiarem ewentualnym. Adam Z. początkowo zaprzeczał, aby był nad brzegiem rzeki z Ewą. Twierdził, że nie pamięta nic, ponieważ był pijany. Poznańscy policjanci zgromadzili jednak dowody, że ich oszukiwał. Jak ostatecznie zeznał podejrzany, widział tonącą dziewczynę i nie udzielił jej żadnej pomocy. Dno i nabrzeża Warty były wielokrotnie przeszukiwane z użyciem specjalistycznego sprzętu. Ciała kobiety nie znaleziono.