O skierowaniu do działającego przy prokuratorze generalnym sądu dyscyplinarnego sprawy zastępcy prokuratora rejonowego w Pucku poinformowała rzeczniczka prasowa Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku Barbara Sworobowicz. Rzeczniczka odmówiła informacji na temat treści zarzutów, jakie znalazły się we wniosku. Wyjaśniła, że postępowania dyscyplinarne prowadzone są "z wyłączeniem jawności". Dodała, że w przypadku uznania winy sąd dyscyplinarny ma możliwość ukarania prokuratora karami od upomnienia do wydalenia ze służby. Sworobowicz wyjaśniła też, wniosek dotyczący zastępcy prokuratora rejonowego zamknął prowadzone przez rzecznika dyscyplinarnego PA postępowanie wyjaśniające dotyczące ewentualnych nieprawidłowości w pracy śledczych z Pucka zajmujących się sprawą śmierci dwójki dzieci w rodzinie zastępczej działającej w tej miejscowości. Zastępca prokuratora rejonowego jest już drugim śledczym z Pucka, którego sprawą zajmie się sąd dyscyplinarny. W pierwszych dniach listopada rzeczniczka gdańskiej prokuratury apelacyjnej poinformowała, że do sądu dyscyplinarnego skierowano wniosek dotyczący puckiego asesora, który zajmował się sprawą śmierci dzieci. Pracę asesora nadzorował właśnie zastępca puckiego prokuratora rejonowego: każda podejmowana przez asesora decyzja musiała zostać zaakceptowana przez przełożonego. Sprawa śledczych z Pucka trafiła do rzecznika dyscyplinarnego gdańskiej prokuratury apelacyjnej na początku października na wniosek śledczych z gdańskiej prokuratury okręgowej, którzy prowadzili postępowanie wyjaśniające dotyczące puckiego śledztwa ws. śmierci dwójki dzieci. Po zakończeniu postępowania wyjaśniającego rzeczniczka prasowa gdańskiej prokuratury okręgowej Grażyna Wawryniuk informowała, że w jego trakcie ustalono, iż prokuratorzy z Pucka mogli "rażąco naruszyć przepisy". Wcześniej - po kontroli akt puckiej sprawy - rzeczniczka informowała, że kontrola ta wykazała, iż w postępowaniu dopuszczono się uchybień i zaniedbań. - W szczególności stwierdzono brak właściwej reakcji na wpływające do sprawy informacje - mówiła Wawryniuk dodając, że informacje, na które śledczy mieli "niewłaściwie zareagować", pojawiły się w śledztwie już po śmierci pierwszego dziecka. W efekcie kontroli wszczęto postępowanie wyjaśniające i odsunięto od sprawy zajmującego się nią asesora: sprawę przejął inny prokurator z jednostki. W styczniu do rodziców zastępczych - 32-letniej Anny C. oraz 39-letniego Wiesława C., którzy mają dwójkę swoich dzieci w wieku 2 i 9 lat - trafiła piątka rodzeństwa w wieku od roku do 6 lat. 3 lipca w domu rodziny C. doszło do śmierci powierzonego jej 3-letniego chłopca. Pucka prokuratura wszczęła śledztwo w tej sprawie. Śledczy zawierzyli wówczas opiekunom, którzy wyjaśnili, że doszło do nieszczęśliwego wypadku - dziecko miało spaść ze schodów. Na możliwość śmierci w wyniku wypadku wskazywały też wyniki sekcji zwłok. 12 września w tej samej rodzinie zmarła 5-letnia siostra 3-latka. Małżeństwo C. utrzymywało, że dziewczynka także zmarła w wyniku wypadku. 17 września, po otrzymaniu wyników sekcji zwłok dziewczynki, w których jednoznacznie jako przyczynę śmierci wskazano pobicie, śledczy zdecydowali o zatrzymaniu małżeństwa C., a następnego dnia przedstawili zarzuty. Kobiecie zarzucono udział w śmiertelnym pobiciu 3-latka oraz zabójstwo "z zamiarem ewentualnym" 5-latki; grozi jej nawet kara dożywocia. Mężczyźnie przedstawiono zarzut udziału w pobiciu 3-latka ze skutkiem śmiertelnym, za co grozi do 10 lat więzienia. Małżeństwo usłyszało też zarzut znęcania się nad dwójką dzieci. Obydwoje przyznali się do winy. Zostali tymczasowo aresztowani. W październiku małżeństwu przedstawiono dodatkowy zarzut - znęcania się nad trzecim dzieckiem. Prokuratura nie ujawniła, czy zarzut ten dotyczy biologicznego czy też powierzonego rodzinie dziecka.