Prokurator w działaniach podejrzanego nie stwierdził znamion przestępstwa - poinformował rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Łodzi Jarosław Szubert. Były szef ABW Witold Marczuk, który kierował Agencją od listopada 2005 do września 2006 r., usłyszał zarzut przekroczenia uprawnień i działania na szkodę interesu publicznego w śledztwie dot. przygotowania ABW do zatrzymania Blidy oraz filmowania akcji w jej domu. Zarzut wiązał się z wydaniem w kwietniu 2006 r. polecenia dotyczącego filmowania zatrzymań osób dokonywanych przez ABW i przeszukania ich miejsc zamieszkania. Według śledczych tak zebrany materiał filmowy był przekazywany do gabinetu szefa ABW, tam opracowywany i udostępniany mediom. Jak uzasadniała przedstawienie zarzutu prokuratura, wprowadzone w ten sposób tryb i zasady nagrywania przez ABW przebiegu realizowanych czynności nie miały podstaw prawnych i wykraczały poza regulacje prawne. Marczuk w śledztwie nie przyznał się do zarzucanego czynu. Groziła mu kara do trzech lat pozbawienia wolności. Umarzając postępowanie, prokuratura uznała, że w działaniach podejrzanego nie stwierdzono znamion przestępstwa. - W świetle zgromadzonych dowodów ustalono co prawda, że polecenie którego wydanie stało się zasadniczym elementem zarzutu popełnienia przestępstwa przedstawionego Witoldowi M. zapadło faktycznie bez podstawy prawnej, jednakże sam fakt jego wydania - zgodnie z obowiązującym kodeksem karnym - nie jest wystarczający do uznania, że zostało popełnione przestępstwo z art. 231 kk - poinformował Szubert. Według prokuratury dla zaistnienia tego rodzaju przestępstwa jest konieczne dodatkowo stwierdzenie i wykazanie umyślnego działania na szkodę interesu publicznego lub interesu prywatnego lub wyrządzenia istotnej szkody. Prokuratura uznała, że "intencją polecenia zawartego w piśmie Witolda M. było udostępnianie sporządzonych materiałów filmowych mediom (...) zmierzające do przekazywania informacji o realizowaniu zadań agencji i skuteczności jej działań". - Natomiast analiza treści polecenia, jak również ustalonych na podstawie zeznań świadków okoliczności jego powstania, nie pozwoliły na przyjęcie, że realizacja polecenia jako skutek konieczny musiała pociągać za sobą bezprawne naruszanie sfery prywatności obywateli - wyjaśnił Szubert.