Sprawę 10-latka z Torunia nagłośniła prawniczka z Ordo Iuris, fundacji znanej m.in. z walki o zaostrzenie przepisów aborcyjnych. "Uczeń na przerwie, zwrócił uwagę koledze narodowości ukraińskiej, który wychwalał S. Banderę, że w Polsce uważany jest on za bandytę. Szkoła zgłosiła sprawę do sądu opiekuńczego w Toruniu, stawiając polskiemu uczniowi zarzut nacjonalizmu" - napisała w poniedziałek popołudniu Magdalena Majkowska, prawniczka instytutu, zaangażowana w sprawę."Sama bym nie uwierzyła, gdyby nie to, że byłam dzisiaj na I rozprawie przed SR w Toruniu reprezentując rodziców polskiego chłopca. Toczy się wobec nich postępowanie o ograniczenie władzy rodzicielskiej nad synem na skutek zawiadomienia szkoły" - dodała. Interwencja posłów Sprawa wywołała oburzenie na prawicy i jest szeroko komentowana w mediach społecznościowych. Z apelem o "interwencję i spowodowanie wycofania absurdalnych zarzutów szkoły wobec rodziców młodego polskiego Patrioty" zwrócił się do ministra edukacji poseł Piotr Liroy-Marzec."Dziecko zostało oskarżone o 'nacjonalizm'. Postępowanie władz toruńskiej szkoły stanowi nie tylko skandaliczne naruszenie wolności sumienia, brutalne naruszenie praw rodzicielskich, ale także działanie stojące w rażącej sprzeczności z polityką historyczną państwa i racją stanu" - napisał Liroy-Marzec. Zaznaczył, że "Bandera to ludobójca i zbrodniarz nazistowski. Jego na zawsze okryte hańbą nazwisko jest symbolem Rzezi Wołyńskiej". Z kolei posłanka PiS Anna Sobecka napisała list do wojewody kujawsko-pomorskiego, w którym wezwała go do wyjaśnienia sprawy i objęcia jej szczególnym nadzorem.Ordo Iuris oświadczył, że "reprezentuje rodziców, którym grozi ograniczenie władzy rodzicielskiej nad dziesięcioletnim synem". "Do wszczęcia postępowania doszło na skutek zawiadomienia Sądu Rejonowego w Toruniu przez szkołę, do której uczęszcza dziecko" - przekazał instytut. Oświadczenie szkoły Inaczej sprawę widzi szkoła. Po informacjach przekazanych przez Ordo Iuris wydała oświadczenie. Podkreśliła w nim, że do sądu została przekazana "prośba o zbadanie sytuacji rodzinnej i wychowawczej dziecka, ucznia kasy czwartej, z uwagi na występujące problemy w jego relacjach z rówieśnikami". "Chłopiec, uczeń klasy czwartej, wielokrotnie naruszał nietykalność innych dzieci, a także stosował przemoc słowną, wyrażając jednocześnie niechęć do cudzoziemców. Nie mamy potwierdzonych informacji, że chłopiec z Ukrainy w jakiejkolwiek sytuacji wypowiadał się na temat Stepana Bandery" - czytamy w oświadczeniu. "Maciek nie jest w żaden sposób uprzedzony narodowościowo" We wtorek Ordo Iuris zamieściło na swojej stronie internetowej obszerny komunikat w sprawie 10-latka. Według instytutu, "po pierwszym szkolnym sporze o Banderę, Maciek był przez ukraińskiego kolegę wyzywany i opluwany z powodu noszenia ubrań z nadrukami przedstawiającymi Żołnierzy Niezłomnych". Mecenas Majkowska tłumaczy w komunikacie, że "postawa Maćka ("imię chłopca zostało zmienione na potrzebę informacji prasowej" - zaznacza Ordo Iuris) wynika z historii jego rodziny oraz przywiązania do tradycji. Ojciec chłopca był żołnierzem zawodowym. Patriotyzm jest dla niego ważną wartością, którą stara się przekazywać dziecku zainteresowanemu historią Polski. Przodkowie chłopca o których pamięć w rodzinie jest wciąż kultywowana padli ofiarą rzezi wołyńskiej". "Rodzice starają się uwrażliwić dzieci na potrzeby innych oraz wychowywać je w szacunku do drugiego człowieka, chłopiec posiada również kolegę narodowości ukraińskiej, kwestia jego pochodzenia nigdy nie była podłożem konfliktów. Maciek nie jest w żaden sposób uprzedzony narodowościowo w końcu jeden z jego dobrych kolegów to także obywatel Ukrainy" - zapewnia prawniczka. Ordo Iuris zarzuca szkole, że "nie podjęła należytej współpracy z rodzicami w celu wyjaśnienia sprawy, pomimo licznych próśb rodziców Maćka o interwencję". Z kolei prezes Ordo Iuris mec. Jerzy Kwaśniewski oskarża placówkę o to, że "brak należytej reakcji doprowadził do eskalacji konfliktu i groźby niesłusznego ograniczenia władzy rodzicielskiej".