Spotkanie premiera Mateusza Morawieckiego z parlamentarzystami odbyło się zbyt późno; nie dowiedzieliśmy się niczego nowego - powiedział po spotkaniu szef klubu KO Borys Budka. Wiceszef PO Tomasz Siemoniak relacjonował, że pytano m.in. o plany premiera, i rządu, jeśli chodzi o działalność międzynarodową. Premier spotkał się w poniedziałek z przedstawicielami klubów i kół parlamentarnych ws. zagrożeń geopolitycznych pochodzących ze Wschodu. Spotkanie w KPRM "bez żadnych szczególnych konkretów" Budka powiedział dziennikarzom po spotkaniu, że "w normalnych demokracjach takie spotkania są oczywistością, więc tu trudno mówić o szczególnych wyrazach uznania". Ocenił ponadto, że do spotkania z premierem doszło "trochę zbyt późno, bo już we wrześniu powinno się odbyć takie spotkanie". - Niestety bez żadnych szczególnych konkretów, część informacji nieobjęta klauzulą tajności, natomiast nie dowiedzieliśmy się niczego nowego - relacjonował polityk KO. Budka podkreślił, że "kryzys jest poważny, zagrożenie bezpieczeństwa Ukrainy, polskiej granicy - poważne". Zaznaczył, że KO nie ustaje w apelowaniu o umożliwienie dziennikarzom relacjonowania sytuacji na granicy polsko-białoruskiej. - Niestety jesteśmy każdego dnia poddani, jak Europa, tylko informacjom, które są tworzone ze strony białoruskiej - stwierdził. O czym premier rozmawiał z parlamentarzystami? Siemoniak zaznaczył, że docenia poniedziałkowe spotkanie. Również on stwierdził, że odbyło się ono zbyt późno. - Pytaliśmy, czy to będzie jedno takie spotkanie, czy będzie bardziej regularna formuła współpracy, bo uważamy, że w kwestiach bezpieczeństwa Polski, granic, bezpieczeństwa międzynarodowego, warto rozmawiać i warto, by takie sprawy były prowadzone ponad podziałami - zaznaczył. - Dziś usłyszeliśmy obszerną ocenę sytuacji, pytaliśmy o to, jakie są plany premiera, rządu, jeśli chodzi o działalność międzynarodową, jak wyglądają nasze relacje z Ukrainą i jakie scenariusze się szykują na najbliższe miesiące - relacjonował Siemoniak. - Przewodniczący Budka i inni też mówili o tym, że warto nie wojować z UE, że takie działania, które podważają naszą pozycję w UE, które - chyba wbrew premierowi - się dzieją w jego rządzie, są fatalne w tej sytuacji, bo pogarszają zdolność do reagowania naszych partnerów i sojuszników z UE i NATO" - kontynuował. Pytany, czy dało się wyczuć, że "premier dążyłby do porozumienia z UE, ale +ciąży+ na nim (minister sprawiedliwości) Zbigniew Ziobro", odparł: "Borys Budka bardzo jasno mówił o tym, że do likwidacji Izby Dyscyplinarnej jest większość w Sejmie, nawet bez części obozu rządzącego". - Gołym okiem widać, kto w sytuacji takiego napięcia na granicy, na wschód od polskich granic działa przeciwko polskiej racji stanu - to jest minister Zbigniew Ziobro, przykro to powiedzieć, minister tego rządu, którego najwyraźniej premier nie jest w stanie sam odwołać - dodał Siemoniak. Budka wskazywał z kolei, że "sprawa bezpieczeństwa granic to priorytet, ale również bezpieczeństwo wewnętrzne, w tym zdrowotne powinno być priorytetem". Podkreślił, że politycy KO po raz kolejny wyrazili oczekiwanie, by premier Mateusz Morawiecki przedstawił w Sejmie informację o strategii walki z epidemią COVID-19, "co zamierza w najbliższych dniach i tygodniach zrobić, by zatrzymać falę pandemii". Pojawiły się pytania o Łukasza Mejzę Polityk KO oświadczył również, że domaga się pilnego wyjaśnienia, czy polskie służby informowały wicepremiera, prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego o przeszłości wiceministra sportu Łukasza Mejzy, "czy rekomendując go do rządu Mateusza Morawieckiego, pan wicepremier Kaczyński miał świadomość, jaka przeszłość ciągnie się za panem Mejzą". Poinformował, że KO złożyła wniosek o informację premiera w tej sprawie. Wirtualna Polska napisała w ubiegłą środę, że Mejza założył w przeszłości firmę medyczną, która miała się specjalizować w kosztownym leczeniu nowatorskimi metodami chorych m.in. na raka, Alzheimera, Parkinsona. Mejza miał osobiście przekonywać potencjalnych pacjentów a także opiekunów dzieci, o skuteczności stosowanych przez firmę metod, które jednak - tak w Polsce, jak i na całym świecie - uznawane są za niesprawdzone i niebezpieczne. Według wp.pl, interes Mejzy nie wypalił, a pacjenci i ich rodziny zostali oszukani. W związku z publikacją Mejza zapowiedział, że treść artykułu będzie przedmiotem postępowań sądowych, oraz że podjął kroki prawne, mające na celu ochronę jego dobrego imienia i reputacji.