Rzecznik PO Jan Grabiec wyraził nadzieję przed spotkaniem, że będzie ono dobrą rozmową, co tym, co czeka partię w najbliższych miesiącach. - Przed nami duże wyzwania, koniec obostrzeń pandemicznych i wyzwania dotyczące rozwiązań tych problemów, których rządzący nie rozwiązują, a jest ich w Polsce mnóstwo. Na nas więc, największej partii opozycyjnej, ciąży odpowiedzialność za to, żeby te rozwiązania znaleźć - podkreślił Grabiec. Odnosząc się do "listu 54" i wykluczenia Rasia i Zalewskiego, rzecznik PO powtórzył, że "wewnątrz partii można proponować wszystko i debatować o wszystkim. - Natomiast jeśli ktoś chce robić swoją politykę kosztem partii, atakując decyzje kolegialnych władz partii na zewnątrz, poza partią, to szkodzi po prostu tej formacji- zaznaczył. Schetyna o wyrzuceniu Rasia i Zalewskiego Były lider PO Grzegorz Schetyna wyraził przed wtorkowym spotkaniem żal z faktu wykluczenia Rasia i Zalewskiego. - To są zawsze trudne decyzje, ale muszą być uzasadnione, poprzedzone rozmową, taką dokładną analizą, ale słyszę, że będą się odwoływać, więc ta szansa, takiej normalnej rozmowy o tym jeszcze jest - stwierdził Schetyna. Były szef PO oczekuje, iż władze Platformy przedstawią we wtorek "plan polityczny na przyszłość". - Przygotowania następnych kroków, opisania miejsca Platformy Obywatelskiej na scenie politycznej, roli Platformy, możliwości czy konieczności dobrej współpracy opozycji - zaznaczył Schetyna. Okoliczności wyrzucenia posłów. "Działania na szkodę PO" Wtorkową naradę ma poprowadzić przewodniczący PO Borys Budka. Tematów do omówienia jest kilka, przede wszystkim upubliczniony w zeszły piątek list 54 parlamentarzystów PO i KO, w którym znalazł się apel o "poważną debatę" i zmiany w Platformie Obywatelskiej. List sygnowali m.in. b. lider PO Grzegorz Schetyna, obecny wiceszef partii Bartosz Arłukowicz oraz szef senackiego klubu KO Marcin Bosacki. Władze Platformy początkowo przyjęły list ze spokojem. Budka zapewniał dzień po jego publikacji, że nie traktuje listu jako krytyki swego przywództwa, "ale głos w dyskusji o roli i zadaniach partii". Tydzień później jednak lider PO dość niespodziewanie zwołał posiedzenie Zarządu Krajowego Platformy, podczas którego złożył wniosek o wykluczenie z partii dwóch sygnatariuszy listu, zarazem najostrzejszych ostatnio krytyków kierownictwa PO: Ireneusza Rasia i Pawła Zalewskiego. Zarząd w zdecydowanej większości poparł stanowisko szefa partii. Rzecznik PO Jan Grabiec mówił PAP, że powodem wyrzucenia dwóch posłów było "działanie na szkodę Platformy, polegające na wielokrotnym kwestionowaniu decyzji władz partii, przy jednoczesnym braku udziału w debacie podczas obrad ciał kolegialnych takich jak Rada Krajowa czy klub parlamentarny". W rozmowie z TVN24 decyzję zarządu określił jako "wiosenne porządki" w PO. Wykluczenie Rasia i Zalewskiego oburzyło wielu parlamentarzystów PO, nie tylko sygnatariuszy "listu 54". Nie dostali zaproszenia Zaproszenia na wtorkowe spotkanie nie otrzymali wykluczeni w piątek posłowie. Zalewski wyraził we wtorek ubolewanie z tego powodu. "Żałuję, że nie będę mógł wziąć udziału, bo nie zostałem zaproszony" - powiedział dziennikarzom w Sejmie. Dodał, że pogląd, który on reprezentuje, nie jest unikalny w partii, bo jest zawarty w "liście 54". "Oczekuję, że na tym klubie pan Borys Budka odpowie na te wszystkie kwestie. Szkoda, że sam tego nie będę mógł powiedzieć" - dodał Zalewski. Obaj wykluczeni posłowie nie są pewni, czy należą jeszcze do klubu KO. Ich zdaniem klub KO ma charakter koalicyjny i należą do niego także osoby bezpartyjne. "Moim zdaniem powinno zostać przeprowadzone jakieś głosowanie w sprawie wykluczenia" - powiedział Raś. Według wiceszefa klubu KO Sławomira Nitrasa wykluczenie z PO skutkuje także utratą członkostwa w klubie Koalicji Obywatelskiej. Raś i Zalewski poinformowali w poniedziałek, że od piątkowej decyzji zarządu odwołają do Krajowego Sądu Koleżeńskiego. W poniedziałek o swej rezygnacji z członkostwa w PO poinformowała wieloletnia eurodeputowana tej partii Róża Thun. Jak wskazała w skierowanym do swych wyborców przesłaniu, w ostatnim czasie jej poglądy coraz częściej rozmijały się poglądami władz partii i decyzjami klubu Koalicji Obywatelskiej. Dodała, że kulminacją gromadzących się tych różnic było wstrzymanie się od głosu większości klubu KO w sprawie ustawy ratyfikacyjnej związanej z wdrożeniem unijnego Funduszu Odbudowy.