Donald Tusk pojechał na Górny Śląsk, aby spotkać się z mieszkańcami Bytomia. Nie zabrakło uwag pod adresem rządzących. Przewodniczący PO stwierdził, że za ośmioletnich rządów Platformy zamknięto pięć kopalń, a odkąd PiS przejął władzę w 2015 roku siedem kopalń zostało zamkniętych, a 14 jest w likwidacji. Ta informacja najwidoczniej nie spodobała się jednemu z uczestników spotkania, który zaczął wykrzykiwać niezrozumiałe słowa w kierunku Tuska. - Ja tu jestem zaproszony na spotkanie z wami. Jeśli pan będzie tak krzyczał, to utrudnia pan temu tysiącowi ludzi spotkanie. Na mnie może pan krzyczeć, ale proszę szanować te tysiąc osób, które nie przyszło krzyczeć na siebie, ale porozmawiać - apelował szef PO. Tusk: Byłem mniej krytyczny wobec PiS-u i Kaczyńskiego niż Morawiecki Tusk przypomniał także słowa premiera Mateusza Morawieckiego, który w 2016 roku zapowiadał, że w 2025 roku po polskich drogach będzie jeździć milion samochodów elektrycznych. - Jego się czepiam dzisiaj, bo jeżeli dobrze pamiętam, jest posłem ze Śląska i był nawet przez jakiś czas moim doradcą. Nie mam natury człowieka, który donosi albo jest niedyskretny, ale gdybym dzisiaj powiedział, co Morawiecki, kiedy był moim doradcą, mówił o swoich dzisiejszych mocodawcach, to naprawdę miałby się z pyszna, ale aż tak złośliwy nie jestem - mówił Tusk. - Ja byłem mniej krytyczny wobec PiS-u i Kaczyńskiego niż Mateusz Morawiecki. Ale wiadomo, tylko krowa nie zmienia poglądów, więc nawet premier Morawiecki ma prawo do zmiany poglądów - stwierdził. Incydent na spotkaniu Tuska z wyborcami W dalszej części spotkania kolejna osoba zaczęła zakłócać wystąpienie Tuska. - Kolega w czapce, ja pana bardzo proszę, już mówiłem, że każdy, kto się zgłosi to, jeśli nam wystarczy czasu, to dostanie szansę na zadanie pytania - polityk zwrócił się do krzyczącego mężczyzny. - Jeszcze raz powie pan do mnie "zamknij się", to poproszę, żeby wyszedł pan z sali - dodał Tusk. - Ja tu jestem dlatego, żeby nikt nikomu w Polsce nie mówił "zamknij się". Ani pan, ani ci, którzy zorganizowali dzisiaj kilkadziesiąt osób, które miały przeszkadzać, ani Kaczyński, ani Ziobro ze swoją prokuraturą nie zamkną mnie w sensie dosłownym i nie zamkną mi ust. Nikt mi nie zamknie ust - oświadczył Tusk. Tusk w Bytomiu. "Pralka ma więcej programów niż PO" Mężczyzna w czapce uaktywnił się po raz kolejny w trakcie pytań zadawanych przez uczestników spotkania. Dopuszczony do głosu skomentował program Platformy, a raczej jego brak. - O program się nie będę pytał, na pewno nie macie. Pralka ma więcej programów niż wy. Ja się chciałem pana zapytać, czy panu przeszkadza to, że Polska by dostała reparacje. Ja miałem dużą rodzinę, niektórzy się urodzili we Francji, Niemcy wywieźli niektórych na roboty do siebie. Część rodziny z Niemiec wróciła do Francji i dostali reparacje, a ci, co wrócili do Polski, to nikt nic nie dostał, to my jesteśmy jakimś gorszym gatunkiem? Pan się naśmiewa z Mularczyka, a dla mnie to w ogóle nie było śmieszne - stwierdził. - Ja się nie śmieję z reparacji, ja się śmieję z Mularczyka, który ma tyle wspólnego z umiejętnościami odzyskiwania reparacji, co ja z grą na saksofonie - odpowiedział Tusk - Pierwsza ustawa dot. reparacji zapadała wiele lat temu i my, PO, głosowaliśmy za, podobnie, jak teraz. Ja wiem, że gdy PiS wysyła Mularczyka do załatwienia reparacji, to PiS sam wie, że z tego nic nie będzie, bo tak można tylko "Tuska Niemca" walić po głowie maczugą. Wystąpienie Tuska przerwane. "To nie nasza wojna" W dalszej części spotkania jedna z kobiet zaczęła głośno protestować przeciwko zaangażowaniu Polski w rosyjsko-ukraiński konflikt. "To nie nasza wojna" - oświadczyła. Na tę wypowiedź stanowczo zareagował przewodniczący PO. - To jest tak niemoralne, co pani mówi, bo to jest nasza wojna, w której giną ukraińskie dzieci, ukraińscy żołnierze. Nikt nie zmusza pani dzieci, żeby szły na front. To, co powinna pani powiedzieć, co każda matka powinna dziś powiedzieć, to "dziękuję Ukrainie, że nasze dzieci nie muszą ginąć za naszą wolność i nasze bezpieczeństwo - powiedział.